Strony

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 32


HARRY'S POV

Wzrok. Słuch. Dotyk. Smak. Węch. Powszechnie znane pięć zmysłów. Każdego z nich używamy w codziennym życiu. Ale nauczyłem się dość szybko, że to nie były wszystkie zmysły. Był jeszcze jeden, uczucie. I nie był to taki sam zmysł jak dotyk, miękkość materiału czy gładkość powierzchni. Nie był to ten rodzaj czucia, to było w głębsze, pochodziło z twojego wnętrza. Pięć zmysłów pozwalało na poznanie wielu rzeczy, ale nie bólu. Nie miłości. Nie strachu. A szósty zmysł, zmysł uczucia, był najgorszym z nich wszystkich,  ponieważ tylko on istniał w koszmarach sennych.

Nigdy nie pamiętam dotyku, kiedy się budzę. Nie pamiętam obrazu tego, co spowodowało strach. Nie pamiętam żadnych przeraźliwych odgłosów, okropnych smaków czy brzydkich zapachów. Pamiętam tylko to uczucie. Może był to ból spowodowany biciem, dopóki skóra moich pleców była niczym innym jak plątaniną głębokich krwawych cięć. Może była to potworna tortura przeszywających każdy pojedynczy nerw w moim ciele, każdy mięsień i kość elektrowstrząsów. A może był to głębszy ból po stracie tych, których kochałem, który sprawiał, że moje koszmary były tak przerażające.

Ten który miałem dzisiaj był jak do tej pory najgorszy z nich wszystkich. Moje ciało podniosło się z materaca tak nagle, że aż zabolało, ogłuszający krzyk rozdarł moje gardło. Jedyną rzeczą, którą było słychać w ciemnościach budynku były echa krzyków szaleńców niosące się po korytarzach. Moja pierś unosiła się i opadała, a moje ciało było mokre od potu, gorące od adrenaliny płynącej w moich żyłach. Przez moment byłem sparaliżowany strachem, a moje oczy szeroko otwarte szukały choćby nikłej poświaty. Nic nie widziałem i nie miałem pojęcia gdzie jestem. I wtedy sobie przypomniałem. Wickendale. Tak, to tam byłem, W mojej celi. To był tylko zły sen. Horrory których nie mogłem zapomnieć nie były prawdziwe. A może były, ale nie w tym momencie. W tym momencie wszystko było w porządku.

- Kurwa - wydusiłem z siebie

A razem z falą - nie, cholernym tsunami - ulgi, zmysły powróciły. Mogłem zobaczyć zarys ceglanej ściany i mojej białej pościeli. Widziałem mój uniform leżący na podłodze - w tak gorące noce jak ta, w budynku, który był dodatkowo ogrzewany, nie dało się w nim wytrzymać, dlatego rozbierałem się do samych bokserek. Pod sobą czułem sprężyny materaca a na czole krople potu.  Czułem smak mojego nieświeżego oddechu i słyszałem swoje własne sapanie, z trudem mogąc złapać oddech. Czułem zapach pleśni, pokrywającej to brudne miejsce. A najlepsze z tego wszystkiego było to, że nie czułem  bólu. To był pierwszy raz, kiedy cieszyłem się z tego, że leżę w tej celi zamiast gdzieś indziej.

Byłoby znacznie łatwiej z Rose u mego boku, odpędzającą mój nieokreślony strach i sprowadzającą mnie w pełni do rzeczywistości. Ale była cały korytarz dalej. Zastanawiałem się, co teraz robiła. Czy ona też miała koszmary? Czy obudziła się pragnąc, abym był obok niej? A może miała na tyle szczęścia, aby po prostu zasnąć? Nie było możliwości, żebym się dowiedział, więc jedynym co mogłem zrobić, było oprzeć się o zimną ścianę i zacisnąć pięści na prześcieradle, strając się jak mogłem, aby już nie zasnąć.


ROSE'S  POV

Słowem najczęściej używanym, aby opisać obecny stan mój i Harry'ego była nieświadomość. Pustka, niewiedza, bycie wyłączonym. Przyciągaliśmy wręcz nieznajomość i dezorientację do siebie. Posiadaliśmy zerową wiedzę nie tylko o miłości, ale również o ucieczce.

W najbardziej intymnych zakamarkach rzeczywistości, gdzie obecność była obowiązkowa, miłość była tym, co potrzebowało najwięcej opieki. Nigdy nie zostałam oczarowana przez to mistyczne zaklęcie, a Harry  tylko raz. Ale biorąc pod uwagę okoliczności, dla nas obu uczucie to było obce. I, pomimo tego co mówili wszyscy, miłość jak do tej pory była zadziwiająco prosta.

Sam fakt miłości, powinien był mnie uspokoić, większość po prostu by go zaakceptowała i pozwoliła sobie na szczęście. Ale była jeszcze inna strona rzeczywistości.

I była nią pewność, że ucieczka była konieczna. Musieliśmy uciec z tego piekła i musieliśmy to zrobić jak najszybciej. Ale tak jak i z miłością - nie byliśmy ekspertami. Żadne z nas nie uciekło nigdy wcześniej z instytucji dla psychicznie chorych. I powiew szczęścia spowodowany naszą wzajemną miłością nie zmniejszył wcale wagi napierającego na nas problemu. Jeśli już, to jedynie ją zwiększyła. Wszystko co mieliśmy to niewyraźne cienie pomysłów, myśli, które ledwo w ogóle były myślami, o tym jak by stąd zbiec. Najpierw potrzebowalibyśmy mapy lub chociaż prostego rysunku Wickendale, żeby znaleźć ewentualne wyjście.

Ale to była jedyna rzecz, o której mogłam na początek pomyśleć. To i rozmawianie z innymi pacjentami. Mogliby rozproszyć pracowników, może dać nam jakieś pomysły, kryć nas, pomóc nam zdobyć to, czego byśmy potrzebowali. Nie byłam nastawiona do tego tematu tak cynicznie jak Harry, więc pewnie ja musiałabym mówić. Plus, znałam już większość tych osób. Wydawali się mnie lubić, w większości, więc miałam nadzieję, że nie będzie zbyt trudno.

Sądziłam, że jednym z naszych głównych problemów było to, że jak na ten moment nie czuliśmy potrzeby, aby się spieszyć. Ja widziałam jego, on widział mnie i nasze zmartwienia znikały, kiedy siadaliśmy obok siebie na plastikowych krzesłach. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, ale nie o ucieczce. A to co mnie martwiło to, że to nie będzie trwało wiecznie. Kiedy dłużej o tym pomyślałam, zdałam sobie sprawę, że musieliśmy się wydostać, zanim coś to wszystko znowu zrujnuje. Nie było co prawda śmiertelnych gróźb czy zaplanowanych lobotomii, wiszących nam nad głowami, ale to mogło się z łatwością zmienić. I lepiej było się stąd wydostać,  zanim to się stanie.

Ale do tego czasu mogłam się uśmiechać na znajomy widok Harry'ego, wchodzącego do kafeterii, która była przepełniona stołami i psychicznie chorymi pacjentami. Jego oczy spotkały moje i też się uśmiechnął. Czekałam, aż w końcu  do mnie podejdzie i cmoknie w policzek, a następnie usiądzie obok.

- Cześć - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Hej - odpowiedział i pocałował mnie szybko w usta. I zanim zdążyłam odpowiedzieć na pocałunek, przycisnął usta do mojego czoła, później nosa, później znów policzka rozsiewając pocałunki po całej mojej twarzy. Zachichotałam, a Harry szeroko się uśmiechnął i oparł rękę na tyle mojej głowy. Jego włosy jak  zwykle ułożone były w tym słodkim "dopiero wyszedłem z łóżka" stylu, jego usta były tak samo pełne i koloru wiśni jak zapamiętałam. Ale ciągle coś w nim wydawało się być...nie tak. Może chodziło o podkrążone oczy, które zwykle takie nie były.

- Dobrze spałeś? - spytałam.
- W porządku - powiedział mi, jednak jego oczy nie patrzyły w moją stronę, a jego uśmiech przygasł, jakby nie mówił prawdy.
- A ty? - spytał.  Nie chciałam na niego naciskać, a było to nieuniknione, że w niektóre noce nie będzie spał spokojnie, więc nie pytałam, tylko odpowiedziałam.
-  Dobrze, tak mi się wydaje. Czasami tylko nie mogę zasnąć. Chciałabym, żebyś był wtedy obok mnie.
-  Zaufaj mi - odpowiedział - Ja też bym chciał - Już wyciągał z kieszeni papierosa, zanim zdążył skończyć zdanie i ciągle łapałam się na tym, jak bardzo fascynowało mnie to jak trzymał go między wargami. Położył głowę na moim ramieniu, wypuścił kłąb dymu i zamknął oczy - Nienawidzę kurwa tego miejsca - westchnął. Pomimo tak prostego gestu, i tak obudził motylki w moim brzuchu. Ciężko było pomyśleć, że pod tą maską z sarkastycznych komentarzy, tak naprawdę krył widywać Harry'ego każdego dnia, nie  mogłam pomyśleć o bardziej okropnym miejscu. Był to nędzny i smutny budynek.

I wtedy Harry  zadał pytanie, na które czekałam od jakiegoś czasu.

- Więc co robimy?
- Nie mam pojęcia - powiedziałam zgodnie z prawdą - Myślę, że chyba zaczniemy od rozmawiania z pacjentami.
- Naprawdę myślisz, że to pomoże? - Nie zapytał w cyniczny sposób, tylko jakby był po prostu ciekawy.

Wzruszyłam ramionami.

- To i tak lepsze niż to co robimy teraz. Musimy przynajmniej coś robić, a to może pomóc nam zdobyć sprzymierzeńców. Mogą nas kryć, albo rozproszyć strażników, nie wiem. Niektórzy z nich mogą być tego warci.

Harry usiadł prosto, zdjął rękę z jej dotychczasowego wygodnego miejsca na moich włosach, wyciągając papierosa z ust.

- Możliwe - wzruszył ramionami - Ale ty mówisz - jego oczy przeszukiwały pomieszczenie, sprawdzając jakie ma opcje - Ona - w końcu powiedział, wskazując na drobną kobietę, siedzącą samą - Jane.
- Co z nią? - spytałam.
- Chodźmy porozmawiać z nią na początek. Zacząłem z nią rozmawiać kilka tygodni temu, kiedy piekliśmy te ciasteczka i nie jest taka zła.
- Okej - kiwnęłam głową. Czemu nie?

Już mieliśmy podnosić się ze swoich miejsc, kiedy podwójne drzwi się otworzyły. Straszliwa kobieta z wyraźną szramą na twarzy weszła do pomieszczenia, a we mnie automatycznie aż się zagotowało. Pani Hellman.

Oczywiście Harry nienawidził jej o wiele bardziej, a ja nienawidziłam Jamesa najbardziej na świecie. Ale jak Harry z Jamesem, pani Hellman i ja dzieliłyśmy dość niespotykaną nienawiść, taką, która czaiła się jak potwór, czekający, aż zostanie wypuszczony ze swojej klatki. Wyglądało na to, że Harry i ja nienawidziliśmy osoby, które spowodowały więcej bólu tym, których kochaliśmy niż nam samym. To oczywiste, że Harry popatrzył z gniewem na kobietę idącą po betonowej posadzce, ale mogłam zapewnić, że mój gniew był większy. I nie byłam tak bardzo nienawistną osobą jak Harry, więc nie trzęsłam się, ani nie zaciskałam  pięści, aby powstrzymać się przed zaatakowaniem jej, jak on na widok mężczyzny stojącego pod tylną ścianą pomieszczenia, ale i tak było mi bardzo trudno powstrzymać się przed wyrwaniem z jej głowy każdego blond kudła.

Była tutaj, żeby zobaczyć się z synem, stało się to oczywiste, kiedy zaczęła iść w jego  kierunku. Ale to oznaczało minięcie mnie i Harry'ego, czego żadne z nas nie chciało. 
- Harry, ona idzie w naszą stronę - wyszeptałam, tylko po to, żeby go ostrzec, czując, że jego dłoń wciąż spoczywała na tyle mojej głowy.
- Niech idzie - odpowiedział i przygarnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Akt buntu. Jej wzrok spoczywał na nas, na mnie dokładnie, trzymała ręce za jej plecami, a broda była uniesiona, roztaczając wokół aurę władzy i siły.

Harry zaciągnął się trucizną swojego papierosa, po czym  powoli wypuścił kłąb dymu, nie spuszczając z niej wzroku, dopóki nas nie minęła. Jej oczy powędrowały na jego ramię oplecione wokół mojego ciała i wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk,  jakby romans w miejscu takim jak to był komiczny. Po chwili odwróciła wzrok, ciągle idąc w stronę jej zabandażowanego, posiniaczonego, ciągle ledwo rozpoznawalnego syna.

Ale zanim jej oczy się od nas oderwały coś w nich błysnęło. Coś tak małego, że nie byłam pewna, czy dobrze to odczytałam. Znajdowało się to schowane tuż pod surowością jej przeszywających niebiesko-szarych oczu. Jedynym słowem, które cisnęło mi się do głowy, aby to opisać było "przegrana". Może źle to zinterpretowałam, ale może, tylko może miałam rację.

Jej plan terapii elektrowstrząsowej, aby nas złamać, powstrzymać przed powodowaniem coraz to nowych problemów nie powiódł się. Ponieważ ciągle tu byliśmy, razem ze wszystkimi naszymi wspomnieniami. I mieliśmy siebie nawzajem, mieliśmy miłość, co było prawdopodobnie czymś czego ona nigdy nie miała. Próbowała jak mogła nas złamać, ale jej się nie udało; i może właśnie to ją martwiło.

- Widziałaś to? - Harry zapytał, w jego głosie słychać było nutkę radości i podekscytowania - Jest strasznie wkurwiona.

Popatrzyłam w jego błyszczące oczy, pokiwałam głową i się zaśmiałam. Pomimo szkody, jaka została wyrządzona nam obojgu, nie mogłam nic na to poradzić, że w tamtym momencie czułam się niezwyciężona. Nie wiedziałam czego ona oczekiwała, ale na pewno nie widzieć nas razem i jakby szczęśliwych zaledwie tydzień później. Nie miała już pomysłów, jak nas ukarać i nie miała za co nas ukarać. Więc jaki miała inny wybór niż po prostu zostawić nas w końcu w spokoju?

- Ona twierdzi, że to ty jej zrobiłaś tą szramę? - zapytał Harry.
- Taa - skinęłam głową - Ale tego nie zrobiłam. - Jednak po spojrzeniu na jej zadowoloną z siebie minę, dodałam - Ale żałuję, że tego nie zrobiłam

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem i miałam nadzieję, że to usłyszała.

HARRY'S POV

Przez pierwsze pięć minut, Jane po prostu siedziała bez słowa. Jedyną odpowiedzią jaką otrzymaliśmy były spojrzenia jej czujnych, zaskoczonych oczu. Rose próbowała różnych "cześć" i "jak się masz?" i "jesteś Jane, prawda?". Na żadne z nich Jane jednak nie odpowiedziała. A ja byłem tak samo cichy jak i ona.

Ale po tych pięciu minutach nieznaczących pytań Rose wyczerpały się pomysły na to, co może jeszcze powiedzieć. Naprawdę próbowała wszystkiego, mówiła tak delikatnie i słodko, jak tylko mogła i nie dostała żadnej odpowiedzi. Patrzyła na mnie z desperacją w oczach, chociaż wiedziała równie dobrze jak i ja, że nie byłbym zbytnio pomocny.

- Harry - wyszeptała zbyt cicho, aby Jane mogła ją usłyszeć, wskazując oczami, że teraz moja kolej, żeby spróbować. Uwaga, bo coś zdziałam.

- Jane? - spytałem. Popatrzyła na mnie, nie zmieniając swojej zgarbionej pozycji,  przez swoje opadające na twarz, przypominające siano włosy, ale nic nie powiedziała. - Jane, pamiętasz mnie? Rozmawiałem z tobą parę tygodni temu, kiedy piekliśmy ciasteczka?

 Rozważała moje słowa przez moment, po czym powoli kiwnęła głową, co było i tak więcej niż którekolwiek z nas by się spodziewało. Popatrzyłem na Rose pytająco, ale ona patrzyła na Jane. Co do cholery miałem teraz powiedzieć?

- Pamiętasz moje imię?

Znów skinęła głową. Już miałem powiedzieć coś innego, ale wtedy odezwała się cichym szeptem:

- Harry.

Rose odwróciła się do mnie zaskoczona i pokiwała głową, aby zachęcić mnie do kontynuowania.

- Dobrze - uśmiechnąłem się - Więc, uh... jak wyszły twoje ciasteczka? - To było cholernie głupie pytanie, ale dość proste, takie na które może byłaby w stanie odpowiedzieć.

- Dobrze - powiedziała. Kurde, ta dziewczyna była strasznie cicha. Musiałem się bardzo wysilić, żeby usłyszeć od niej chociaż jedno słowo.
- Jak smakowały? Nikt nie oddał mi moich, więc nie miałem nawet okazji ich spróbować. - To była najprawdopodobniej najgłupsza konwersacja, w której kiedykolwiek uczestniczyłem i z jakiegoś powodu czułem potrzebę mówienia do niej jakby miała siedem lat. Ale ciągle powtarzałem sobie, żeby tylko sprawić, żeby mówiła cokolwiek. Rose mnie zastąpi za sekundę, ale jak na razie to ja musiałem utrzymać "rozmowę".

- Dobrze - odpowiedziała znowu - Były słodkie.
- To dobrze - pokiwałem głową. Nie miałem pojęcia, co do cholery powiedzieć. Nie było już nic, o czym mogliśmy rozmawiać, oprócz pytań, które Rose już zadała. Więc posunąłem się do czegoś bardziej ryzykownego i to miało sprawić, że Jane albo zacznie mówić, ale jeszcze bardziej zamknie się w sobie.
- Um... - zacząłem zbierać słowa i układać je w pytanie - Tamtego dnia, pamiętasz o czym rozmawialiśmy?

Tamtego dnia, kiedy Rose droczyła się ze mną i dręczyła mnie wyglądając tak cholernie seksownie nawet w tym ohydnym niebieskim uniformie, tego dnia kiedy pobiłem Jamesa i tego dnia, w którym zostałem ukarany w sposób, o którym nie jestem w stanie nawet pomyśleć. Ten dzień krył jeszcze jedną tajemnicę. Ponieważ to wtedy zawołałem Jane po imieniu, a ona popatrzyła na mnie dzikimi oczami. Zażądała ze strachem, żebym jej powiedział od kogo znam jej imię. Wciąż nie wiedziałem czemu, a ten jej strach bardzo mnie zaciekawił.

Jane wyglądała na lekko zaskoczona moim pytaniem, więc kontynuowałem:

- Znałem twoje imię, bo usłyszałem je gdzieś już wcześniej. Znałem je zanim mi powiedziałaś.

Jej oczy otwarły się szerzej, ale ciągle wytrzymywała moje spojrzenie.

- Zapytałaś mnie skąd je znałem i wydawałaś się zmartwiona.
- Tak - opowiedziała kiwając głową - Bałam się, że on ci powiedział. Bo on to zrobił, prawda?
- Kto?- spytałem. Nie odpowiedziała i tylko rozglądnęła się wokół nerwowo. Jej drobne ciało stężało. - Jane, kto?

Nie dostałem znów żadnej odpowiedzi, a ona skuliła się ze strachu. Po tym jak gwałtownie potrząsnęła głową z szeroko otwartymi oczami, popatrzyła z powrotem na swoje kolana w ciszy. Stało się oczywiste, że nie miała zamiaru odpowiadać na więcej pytań.

Spojrzałem na Rose, w celu zbadania jej reakcji, po jej poradę, ale ona nie przysłuchiwała się już konwersacji. Była odwrócona na krześle, patrząc na przód kafeterii. I nagle zdałem sobie sprawę, dlaczego się nie odzywała od jakiegoś czasu.

Widziałem dużo zła wchodzącego przez te drzwi, dużo złych  mężczyzn i kobiet. Ale kiedy najmniej się tego spodziewałem, jeden mężczyzna wszedł do pomieszczenia, nawet gorszy niż pani Hellman i jej szarada trenowanych małp w policyjnych mundurach. Nie, ten mężczyzna był ubrany w uniform pacjenta. Był ogromny i muskularny, z tatuażem węża obok lewego oka. Był tylko odległym wspomnieniem, zmartwieniem,, które znajdowało się na samym dole listy, tak nisko, że było praktycznie niewidoczne. Byłem w szoku, naprawdę, widząc go stojącego naprzeciwko nas w tamtym momencie. Ponieważ wpędziłem go w śpiączkę. Tej nocy, kiedy wysiadł prąd i znalazłem go trzymającego drobne ciało Rose w swoich wielkich łapach. Pamiętałem uczucie grzmocenia jego głową o ścianę, ale najwidoczniej nie zrobiłem tego wystarczająco dobitnie.

I teraz był z powrotem, wybudzony ze śpiączki. Tym razem jednak, Rose nie była pracownicą, która mogła po prostu pójść do domu albo zawołać po pomoc. Tym razem była pacjentką. I pomimo tego, że ja spędzałem z nią dużo czasu, było też wiele godzin, w których mnie przy niej nie było, były godziny, w których nie byłem w stanie jej obronić.

Więc teraz Norman, ogromny łysy facet, który próbował zgwałcić jedyną osobę, na której mi zależało, wrócił. Dodajcie go do listy moich i Rose, nigdy niekończących się problemów w Wickendale.

                                                                                               
Przepraaszamy, że tak późno!!! Męczyłam się dziś cały dzień z tym rozdziałem i zmęczyć go nie mogłam. Nie wiem czemu... Serio, głowa mnie już od komputera boli... ~Magda

112 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział świetny! Powoli zmierzają ku ucieczce jednak pojawiają się coraz to nowsze problemy ;-;

      Usuń
  2. Super opowiadanie !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko>.<
    Tego że Norman wróci to bym się nie spodziewała :(
    I nawet jako tako wyszła im ta rozmowa z Jane szkoda tylko że przestała z nimi rozmawiać tak szybko :(( ale zawsze coś.
    Boję się teraz o Rose o to co ten zbok może jej zrobić
    Nie ważne że późno liczy sie że dodałaś :)
    Czekam na dalszy ciąg wydarzeń xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko się znów spieprzyło -.-
    Cholera, dlaczego?! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. kurwa kiedy oni uciekną sklsjdkfjfjdfds
    kocham tooo
    kocham ich
    kocham was
    i czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju z rozdziału na rozdział mają coraz więcej problemów, a niewiele z nich się rozwiązuje. Mam nadzieję, że Norman nic nie zrobi Rose, a już niedługo jej i Hazzie uda się uciec. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powie mi ktoś ile jest ogólnie wszystkich rozdziałow?
    + I jak zawsze zajebiste tłumaczenie ♥+ a i mam pytanie no bo są wakacje i czy rozdziały będą dodawane co tydzień w poniedziałki czy częściej? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. *-* Kocham ;3 mam jedno pytanie skad Harry bierze te papierosy :o o.O ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie XD może im funduja xD niee, to by było zbyt kosztowne.. sama nie wiem

      Usuń
  10. Kocham tego bloga *.*
    Zajebisty rozdział i w ogółe..xd
    Hmmm wyczuwam akcjie...:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja juz w mojej glowie zabilam Normana.
    I ja chce takiego Harr`ego no mamooo !!!!!
    Czekam na nastepny, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, Jezusie. Ratujcie ich! Jezuuu. Proszę , dajcie mi kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  13. O mój boże, jeszcze tego brakowało mi do szczęścia - Norman.
    Dlaczego te problemy nie mogą się skończyć!? xx

    OdpowiedzUsuń
  14. uijhnnbhjukgsdugkeh i wgl fnhudre. Kocham ten ff czekam na next ponieważ mdkjfdngegr

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg kocham kocham!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu xbvd jaki cudowny. Kocham te wszystkie opisy i w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No to się znów porobiło. No i zastanawia mnie kogo tak bardzo boi się Jane? Jamse'a? Czy może Normana? A może jeszcze kogoś? Może tego dowiem się w którymś z rozdziałów :)
    Czekam na kolejny :-)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Rycze jak to czytam
    jestem wykonczona psychicznie przez te wszystkie ff i ksiazki xd

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne, tak jak zawsze. :3
    Dziękuję za to, że pomimo wszystko i tak piszecie, podczas wakacji, ferii... kiedy macie prawo, a nawet musicie odpocząć :3 Dziękuję, że dostarczacie nam (myślę, że mogę się wypowiedzieć w liczbie mnogiej) kreatywności, inspiracji, natchnienia. Że znajdujecie na to czas. :3
    Czekam na dalsze części. :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Już myślałam że dzisiaj rozdziału nie będzie a jednak xD Świetny ale czuję nowe kłopoty bo Norman....
    A teraz znowu czekać tydzień xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Aa super rozdział ♡♡ ciekawe co odwali normanowi xdd i o co chodzi z Jane.. *.* achh ja chce juz kolejny rozdział bdjwjaoqnsoqpjwwkaobwsiqjaibqlahsjs

    OdpowiedzUsuń
  22. nie moge doczekać się kolejnego rozdziału hjhfowi

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział świetny.
    Tylko żeby nie mieli żadnych problemów.
    Czekam na następny z niecierpliwością xx // @flayalive

    OdpowiedzUsuń
  24. każdego dnia coraz więcej problemów a oni nadal w tym samym miejscu i w tej samej sytuacji jeeeejku nie mogę tego no, muszą coś zrobić i musi im się udać bo nie może być inaczej :d jak zwykle świetne i już czekam na kolejny rozdzial :)
    a przy okazji zapraszam do siebie http://i-wish-was-her.blogspot.com/?m=1
    :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jezuuuuuuuuuuuuuuu... głupi Norman! Do diabła z nim. Szkoda że nie zginął haha, albo nie... mógłby zgwałcić Panią Hellman :D i jej synalka też, a potem dopiero zginąć XD Ciekawi mnie ta Jane... o co jej chodziło LOL Do następnego xx miłych wakacji !
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  26. świetnyyy ♥ ja się nie gniewam Madziu :) może przez tą pogodę. Nie wiem jak u cb było ale u mnie cały dzień lało. Dosłownie.
    Ciekkawe jak tam Norman.. ♥ ~ @Gusiaxx

    OdpowiedzUsuń
  27. Supcio :) czekam na nowy :))

    OdpowiedzUsuń
  28. o ja ten gościu wrócił.... ciekawie się robi z Jane.... dobrze że Harry i Rose są razem ♥ cudowne ff ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Genialny, genialny i jeszcze raz genialny .
    Wiedziałam ze to opowiadanie mi się spodoba :)
    Chce już nn <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Norman.. niee ! Tylko nie on ! Nie teraz ! OMG :o tego się nie spodziewałam ! Cudowny rozdział ! Nie mogę się doczekać kolejnego ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Norman...Świetnie -.- Ale ciekawi mnie ta Jane ;). A Rarry moments to w ogóle kocham <3 <3 xD
    Pozdrawiam Clauduśka Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  32. Super :) Mam nadzieję że stamtąd wyjdą i wsadzą panią Helman do pudła i bd happy end :) Świetnie tłumaczycie :) Kurczeee te rozdziały są długie ale mega wciągające xD Fajnie że są podzielone na fragmenty :P Pozdroo ;*
    Zapraszam do mnie, niebawem pojawi się prolog :*
    http://w-wyscigu-po-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Mam wrażenie, że Jane chodzi o Jamesa. Może ją też skrzywdził? Może ją też Hellman zamknęła, jak Rose? Interesujące.
    I Norman.. Słodki jezu. Już widzę, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
    Czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  34. Mega <3 mam propozycje do piosenek: Dont let me go RAIGN i so cold :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Genialny!
    Świetnie tłumaczycie ;*
    Zapraszam:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  36. 38-usma! xD Kocham tego bloga! <3 Tak bardzo czekaałam na nowy rozdział! ^^

    OdpowiedzUsuń
  37. Poprostu wspaniałe♥ niedawno znalazłam ten fanfic bo zwiastun(własnie ten co opublikowałyscie) oglądalam nawet wuele razy ale chyba fanfic balam sie przeczytac, myslalam ze nie bd w mijm stylu a teraz poswięcilam pełne 2dni aby przeczytac wszysciuśenko dokładnie i wgl i TO JEST WSPANIAŁE!!!♥♥♥ nigdy nie wiadomo co sie zdazy...ciągle nawiedzają ich nowe problemy , a planu ucievzki nie widac.... jestem serio ciekawa co bd dalej
    Pozdrawiam, zycze chęci i weny do tłumaczenia ;)
    Pozdrowienia Tina

    OdpowiedzUsuń
  38. Kłopoty ....

    Genialny jak zawsze ! <3

    OdpowiedzUsuń
  39. adskjpgmtj
    o jezu Norman wrócił. ja pierdzielę będzie się działo

    OdpowiedzUsuń
  40. no nie kurwa NIE!!!

    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  41. Norman! No świetne wyczucie czasu, jeszcze jego tu brakuje. Ale rozdział świetny jak zawsze, czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Super! Zapraszam do mnie http://night-devil-niall-horan-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  43. Świetny rozdział c: Na prawdę super <333 Jestem ciekawa co dalej :) Zapraszam do siebie http://dread-ff-harrystyles.blogspot.com/ ! @_magic_loves_

    OdpowiedzUsuń
  44. przeczytajcie sobie epilog po angielsku jest on z perspektywy Pani Hellman.Rose i Harry zabiją jej syna i uciekną z psychiatryka.Jest Sequel i będzie opowiadał o tym co się działo w życiu Rose i Harrego po ucieczce z psychiatryka

    OdpowiedzUsuń
  45. Swietny ;p hej dziewczyna dopiero zaczyna mam prosbe wchodzcie i komentujcie niallhoran-f-a-n-f-i-c-t-i-o-n.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja pierdole! Najmniej w swiecie spodziewałam się tu Normana... Myślę że Jane miała na myśli Jamesa... Dziękuję że to tłumaczycie kochane jestem wam bardzo wdzięczna! Kocham was!

    OdpowiedzUsuń
  47. świetny rozdział <3
    boje się teraz o Harry'ego i Rose bo wrócił ten idiota

    OdpowiedzUsuń
  48. Rozdział jak zwykle świetny. Tylko tajemnic i jeszcze ten palant. Nigdy jeszczw nie zawiodłam się na żadnym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
  49. O boże Norman wrócił.
    Biedna Rose.
    To pewnie sprawa pani Hellman.że się obudził.
    To chyba jej kolejny plan aby złamać Rose i Harry'ego. :)
    Czekam z niecierpliwością na następny <3
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
  50. świetny :D
    szkoda, że Norman wrócił ...
    przeczuwam kłopoty

    OdpowiedzUsuń
  51. Dzięki, że tłumaczysz :3
    Ciekawy rozdzial...

    OdpowiedzUsuń
  52. Uh..Ergh.. Napisałabym dłuższy komentarz, a napisałam, byłam z siebie strasznie dumna, miał ponad 4 000 znaków i nie chciał się przesłać. Ślęczałam nad nim z godzinkę i mimo tej długości, byłam szczęśliwa, że go napisałam. Próbowałam wysłać, ale było, że za dużo napisałam, usuwałam itd... No i mi usunęło wszystko. Jestem zła na bloggera/blogspota już nie pierwszy raz.

    Ale co ja gadam o sobie, chyba o Psychotic trzeba, prawda?
    No to nie mam chęci się już rozpisywać z wiadomych powodów. Chciałabym tylko powiedzieć, że najbardziej cieszył mnie środek rozdziału, kiedy to Rarry naśmiewali się z Hellman, a to stare próchno odniosło porażkę. ;d

    Mam jeszcze nadzieję, że moje przypuszczenia co do Normana, a konkretniej, że zgwałcił/pobił Jane, dlatego jest taka przestraszona i, że chce dokończyć to, co zaczął z Rose - się nie spełnią.
    Boję się o Rose.
    Tak więc pozdrawiam,i czekam na kolejny poniedziałek. :3

    OdpowiedzUsuń
  53. Cóż mogę powiedzieć... Rozdział wspaniały i tyle.
    Cieszę się, że Rose i Harry utarli nosa tej posranej Hellman, bo należało się jej.
    Ja myślę, że autorka to musi coś mieć z tym, że zawsze na koniec rozdziału odpala coś takiego...
    Ona igra z moim biednym sercem...
    Mam nadzieję, że nic się nie stanie Rose.
    Dziękuję za wszystko i koocham Was <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  54. AW
    @AniolyCiemnosci

    OdpowiedzUsuń
  55. nie wiem dlaczego ale po prostu nie mogłam skupić się na tym rozdziale
    cały czas czytałam czytałam i nagle gubiłam się w tym co czytałam i zaczynałam od początku...rozdział był ok ale nie wciągający więc może to dlatego albo to to ja :D
    KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  56. Swietny rodzial ! Boje sie ze Norman moze cos zrobic Rose .. uh :cc czekam na next !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  57. O kurczę no to sie porobiło....Norman wrócił, mam tylko nadzieję że nie zrobi nic Rose jak i Harry'emu.....a też jestem ciekawa o co chodzi z tą Jane :)))) weny życzę do tłumaczenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  58. Czuję się jakoś dziwnie uzależniona od tego ff...kocham kocham kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  59. Czemu zawsze musi się coś u nich spieprzyć?! Ja już chcę żeby oni byli szczęśliwi :c

    OdpowiedzUsuń
  60. jeju jeste uzalezniona od tego ff..zal mi harryego i rose

    jeden problem sie konczy to drugi pojawia ew

    chce juz nastepny poniedzialek

    OdpowiedzUsuń
  61. Ughht jebany -,- Super rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  62. Szkoda, że Jane nic nie powiedziała...myśle, że ma to związek z James'em (nwm jak się to pisze xd) albo Normanem, ale z nim to chyba nie, bo był w śpiączce, no ale on to mnie lekko zaskoczył. CO NORMAN TU ROBI !!! Przecież Harry go tak pobił xd
    Bedzie sie działo xd
    DZIEKUJE♥♥♥- @cookies_69 (@YouAre_MyAngel_)

    OdpowiedzUsuń
  63. Jeszcze Norman się przypaletal :/ Po co? Żeby jeszcze bardziej ich oddalić od ucieczki? To jego bała się z pewnością Jane..
    Czekam na next i dziękuję za tłumaczenie :*
    Buziaki, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  64. Cudo ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  65. Jejku ten blog jest świetny . Nie moge się doczekać next . Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  66. omg norman wrócił o.OO będą kłopoty ;( ale dalej wierzę żę rose i harry dadzą radę :D dziękuję za rozdział @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  67. Świetnie piszesz. <3 Twój blog znalazł się na moim blogu w ulubionych! <3 Zapraszam. http://why-are-you-doing-this-one-direction.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  68. Zaczęłam czytać to dopiero niedawno i nadrobiłam cały ff w dwa dni a teraz czuje sie jakoś dziwnie czytając go tak jakby ta historia była prawdziwa nwm jak to wytłumaczyć ehh ..
    Dziewczyna która to napisała zasługuje na jakąś nagrode czy coś masakra po prostu. Dziekuje Wam dziewczyny że sie z tym męczycie i to tłumaczycie dla nas :) xx
    Czekam na next z niecierpliwością ;)
    @xBlackDevilXx

    OdpowiedzUsuń
  69. Nie przejmuj się, najważniejsze że w ogóle dodałaś :* Dziękuję za to :)
    No ja nie mogę... co jeszcze? Biczowanie, elektrowstrząsy, James, pani Hellman, po prostu Wickendale a teraz jeszcze Norman. No świetnie -.-'
    Jeju... *.* oni razem są tacy słodcy <3 Może wreszcie uda im się uciec... :/ No bo ile jeszcze zła zdołają wytrzymać? Dobrze że są w tym razem... chociaż tyle, eh...
    Ale rozdział świetny, czekam na następny :)
    Pozdrawiam :*
    N***

    OdpowiedzUsuń
  70. Znalazłam to fanfiction dopiero wczoraj i uważam że jest GENIALNE!!!!
    Z całego serca dziękuję za to że chciało wam się wziąć za tłumaczenie go, bo gdyby nie wy prawdopodobnie nie poznałabym cudu jakim jest "Psychotic"
    Kocham was <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  71. Boski boski booooooski <3

    OdpowiedzUsuń
  72. Zapraszam do mnie :
    http://marzenia-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  73. Z fizyki jedno na pewno zapamiętam: każdej akcji towarzyszy reakcja. I o dziwo! To ma zastosowanie również i w Psychotic. Jak się coś naprawiło to i zaraz musi zepsuć coś innego. Harry - zdrowy, bum! pojawienie się Normana. Dzisiaj napiszę trochę krócej, ponieważ mam do napisania zaległy rozdział u siebie. Moim zdaniem początek rozdziału był bardzo dobrze napisany. Takie wstępy świetnie wprowadzają czytelników do akcji. Później troszkę znalazłam błędów. W sensie, czasami przy tłumaczeniu usunęło wam się kawałek zdania itp., ale dało się zrozumieć ;) Mam nadzieję, że Harry i Rose wymyślą niedługo jakiś super extra plan, który pozwoli im uciec z tego piekła! Trzymam za nich kciuki oraz za Was przy tłumaczeniu. Magda nie przemęczaj się tak! To ma być też dla ciebie miłe i przyjemne, a nie żebyśmy tylko my korzystali. Mam nadzieję, że ból głowy szybko minął. Miłych wakacji!
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  74. jejku! ♥ przeczytałam całego bloga w 2 dni i nagle taka pustka hahah. czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  75. uwielbiam to!!! Jeden z nielicznych opowiadan co ma większą głębie niz same przyziemne tematy.Bardzo mi się podoba bo rozwija tez duchową częśc nas :)

    OdpowiedzUsuń
  76. Fantastyczny rodzial . Czytam od kilku dni i zakochałam się w tym blogu . Jest świetny . Dziękuję . Pozdrawiam. Czekam z niecierpliwością na kolejny rózdzial <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  77. Matkooo ! Dopiero dzisiaj mogłam przeczytać ten rozdział.
    Jest genialny i dziękuje wam, że poświęcacie swój czas na tłumaczenie nam tego opowiadania ;*
    Udanych wakacji xx
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  78. wowowowowow
    genialny jak zawsze :O
    ej serio, podziwiam osobę która to napisała ♥
    ciekawe co się stanie z tym Normanem, i o co chodzi z Jane...
    czekam nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  79. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  80. hejka
    Jak ja bym chciała żeby oni już stamtąd uciekli, wyszli czy cokolwiek ma się wydażyc i rozpoczęli "zwykłe, nudne, szare" życie.
    Zapraszam do mnie: http://monu-passion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  81. Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  82. Boski ! <3
    Mam nadzieję, że Norman jej nic nie zrobi, bo Harry by tego nie zniósł :c

    OdpowiedzUsuń
  83. Fantastyczne ;))

    OdpowiedzUsuń
  84. Świetny rozdział !!! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  85. Bomba :-D <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  86. Świetny rozdział :D
    Czekam na to, aż Harry i Rose wreszcie wydostaną się z tego chorego miejsca :)
    Całuje Patrycja :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  87. Chetnie to bym rozjebala leb tej hellman. I jeszcze Norman wrocil,nosz ku..a. Niech uciekaja stamtad,przeciez sa zdrowi i na to nie zasluguja:( A co do rodzialu,to super. Czekam na nastepny xx /@estera_estera_

    OdpowiedzUsuń
  88. Cudowny ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  89. Uwielbiam tego bloga. Czekam na kolejny rozdział...
    http://jak-do-domu-opowiadanie-one-direction.blogspot.com/
    To blog mojej koleżanki. Dopiero zaczeła i za niedługo wstawi pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  90. Extra rozdzial . Ciekawe kiedy opuszcza i uciekną z tego psychiatryka . Już nie moge się doczekać następnego rozdzialu . Czekam z niecierpliwością . Pozdrawiam . I życzę dalszej weny do tłumaczenia blog ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  91. Harry z tymi pocałunkami po całej twarzy był taki słodki, awww. A ten jego tekst "ale ty mówisz" taki dziecinny, haha. W sumie dalej tak robię, ale to szczegół xd Myślę, że Jane może mówić o Jamesie... chociaż z drugiej strony jakim cudem by przeżyła? To byłoby dziwne. Ogólnie oby pani Hellman usłyszała śmiech Harry'ego i Rose. A Norman... z tego nie wyniknie nic dobrego. Lecę czytać rozdział 33, taki mam zapłon, że dopiero czytam rozdział z zeszłego tygodnia a tu już nowy. xx @Malgosiaa_

    OdpowiedzUsuń
  92. O kurde zaczynam sie bac o Rose ...

    OdpowiedzUsuń