Tylko, że samo próbowanie wymyślenia planu ucieczki było ciężkie. Byliśmy pod ścisłą ochroną, a strażnicy towarzyszyli nam gdzie byśmy nie szli. Nie było mowy o najmniejszym knuciu, bo od razu by nas przyłapano, nie zapominałam o tym, po tym, jak ostatnio skończyło się na zakrwawionej, rozerwanej skórze Harry'ego. Także teraz utknęliśmy tutaj, aż któreś z nas nie wpadnie na coś dobrego. Nawet jeśli pobyt w tym miejscu niszczył nas od środka, przynajmniej oszalejemy razem. Żadne z nas nie będzie w tym samo.
Dopóki oboje stąd nie uciekniemy. Musimy. Obiecywałam to Harry'emu z milion razy. Tylko tak mogłam to osiągnąć. Nie mogłam wpajać sobie, że nam się nie uda; miałam nadzieję, że znajdziemy jakieś wyjście. Musiałam ciągle mieć nadzieję, bo tylko to mi zostało.
Poza instytucją też za wiele nie posiadałam. Miałam tylko siebie i rzeczy z mojego mieszkania. Ale byłam przynajmniej wolna. Tutaj nic takiego nie zostało mi dane. Zyskałam za to inne spojrzenie na Wickendale. Nie było to już moje miejsce pracy, teraz był to mój dom. Spędzenie tutaj tygodnia otworzyło mi oczy na wiele spraw, których zwykle nie zauważałam. Przemykając bocznymi drzwiami jako pracownik nie widziałam tylu pomieszczeń. A teraz, kiedy widzę je codziennie, dużo o nich myślę. Były tu dzieci, matki i ojcowie, którzy czekali na wyleczenie. Ich zdrowie psychiczne nikło, a tak naprawdę chcieli tylko być sobą dla siebie albo dla swoich ukochanych. Tak bardzo chciałam im powiedzieć, że to miejsce wcale nie jest takie, jak myśleli. Albo błagać ich, żeby pomogli mi się stąd wydostać. Ci ludzie popatrzyliby pewnie na mnie ze strachem i czekaliby, aż ochroniarz mnie od nich zabierze. Zabawne, jak zaszufladkowanie ludzi według ich zdrowia psychicznego może wszystko zmienić. Kiedy widzieli mnie, gdy przechodziłam przez wejście oddzielające lobby od reszty instytucji, ogarniała ich panika i odwracali wzrok, jakby bali się spojrzeć mi w oczy. Nie wiedzieli, czemu tu byłam, ale uznali mnie za wariatkę i to ich przerażało. Gdyby tylko wiedzieli...
Zauważyłam też, że było tu więcej lekarzy i psychologów niż myślałam. Zwykle przychodziłam do pracy, odwalałam swoją robotę, a potem wychodziłam, więc nie rozmawiałam tu za wiele z ludźmi poza Kelsey, Lori i Harrym. Ale w ciągu tych, w sumie jak na razie, 168 godzin pobytu tutaj, widziałam wiele ludzi w białych fartuchach i szykownych kostiumach. Przechodząc korytarzem, zobaczyłam wiele ludzi, z którymi nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Wydawało się, że każdemu terapeucie i doktorowi albo pielęgniarce był przydzielony oddzielny hol, a ja po prostu nigdy nimi nie chodziłam. Nie mówiąc już o pracownikach z Oddziału C.
Na wieść o tym, że nie brakuje tu pracowników powinnam się cieszyć. Powinni być jak Lori albo Kelsey i powinni po prostu zapewniać dodatkową opiekę. Ale póki co przekonałam się, że tylko cię szturchali, popychali i traktowali z wyższością. Niektórzy byli w miarę, ale większość wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, gdy jednym z nich był na przykład James.
Na sam dźwięk jego imienia, które jeszcze niedawno kojarzyło mi się z przyjacielem, przyprawiał mnie o dreszcze. Jak na razie do niczego się jeszcze nie posunął, ale patrzył. Kiedy bym tylko nie weszła do kawiarenki i siadała z Harrym, obserwował. Jeżeli akurat szedł korytarzem albo mijał mnie i mojego prywatnego ochroniarza, którego imienia nie znam, obserwował, wgapiał się jak wąż uśmiechając się delikatnie. Przypatrywał się. Myślał. O czym - tego nie wiedziałam, ale nie wydaje mi się, bym tego chciała. Ale wiedziałam, że coś knuł i przerażała mnie sama myśl, co to mogło być. Harry też był przerażony, ale pokazywał to jedynie przez gniew. Powstrzymywałam go przed rzuceniem się na Jamesa i oderwaniem mu głowy, ale to cały czas nie uwalniało go od furii. Jeśli James odważyłby się tylko się do nas odezwać, byłam pewna, że Harry by wybuchnął. I bałam się, że ten dzień nadejdzie, bo wiedziałam, że nie dam rady powstrzymać Harry'ego, a konsekwencje czegoś takiego nie skończyły by się na samym wychłostaniu. Nie wyglądało to jednak tak, jakby miało to się stać w najbliższym czasie.
Rozmyślałam nad tym, gdy czekałam na swojego ochroniarza, aż zaprowadzi mnie do gabinetu Kelsey. Miałam nadzieję, że będzie tu lada chwila, bo doprowadzało mnie to zawrotów głowy. A nie mogłam zrobić nic poza wpatrywaniem się w sufit leżąc na łóżku z poplątanymi lokami, by zapomnieć o tym psychopacie. Nuda zajrzała do mnie już z dziesiąty raz w tym tygodniu. Zaczęłam więc sobie nucić, żeby wytracić trochę czasu. Chodziła mi po głowie pewna melodia i nie mogłam sobie przypomnieć, co to dokładnie za piosenka, ale podobała mi się. Gdybym miała tutaj wejść teraz jako pracownica i zobaczyć siebie - dziewczynę nucącą sobie pod nosem wlepiając wzrok w sufit, też bym pomyślała, że to moje miejsce. To jakoś pasowało do opisu wariata.
Ale przestałam od razu, jak tylko mężczyzna, który towarzyszył mi prawie wszędzie wszedł do celi, otwierając ją kluczem. Śmieszyło mnie to, że wydali tyle kasy na zrobienie automatycznych drzwi, co było prawdziwym luksusem, a potem przekonali się, ile mają defektów i tak czy inaczej zamykali je na klucz po ostatniej awarii prądu.
Kiedy podeszłam do niego bliżej chwycił mnie mocno za ramię i ciągnął korytarzem. Potem skręciliśmy w następny, docierając wreszcie do biura Kelsey na moją "sesję terapeutyczną". To było moje pierwsze spotkanie z nią odkąd trafiłam do Wickendale, poza jednym razem, kiedy minęłyśmy się na holu. Nic wtedy nie powiedziała, popatrzyła tylko z tak ogromnym zdziwieniem, że chyba większego nigdy nie widziałam.
Weszłam przez drewniane drzwi i zamknęłam je za sobą, odcinając się od strasznego ochroniarza.
-Rose! - powiedziała od razu - Co ty tu kurwa robisz?
Cóż, spodziewałam się, że nie będzie próbowała mnie podchodzić jakoś psychologicznie czy tam odkrywać moich najgłębszych myśli.
Stała chwilę z odgarniętymi na tyłu włosami, odkrywając swoją opaloną twarz, a ja usiadłam przed jej biurkiem. Westchnęłam zanim po raz kolejny opowiedziałam jej historię o poczynaniach Pani Hellman i tak dalej.
-O w dupę - podsumowała, gdy skończyłam. - To jakiś obłęd, Rose! Ty tu nie pasujesz! No do tej pory to znosiłam Panią Hellman, ale teraz to już przegięła. - Kelsey ciągle miała w sobie tą energię, ale nie uśmiechała się, jak zawsze. Była teraz tak poważna jak tylko mogła.
-Wiem - zgodziłam się z nią. Już ja dobrze o tym wiedziałam od całych siedmiu dni. - Można to jakoś udowodnić, że tu nie pasuję? Nie wiem, iść do sądu czy coś? Nie może jej to ujść na sucho.
Kelsey westchnęła, kręcąc głową, gdy siadała. Przez chwilę nic nie mówiła, zbierając myśli do kupy. Gdy wreszcie odpowiedziała, miała już spokojniejszy ton.
-Nie mam pojęcia. Jej wersja brzmi dość przekonująco, nie żebym ci nie wierzyła czy coś.
-Jaka "jej wersja"? - spytałam.
Kelsey znowu westchnęła.
-Ma taką... - przesunęła palcem wskazującym po policzku, żeby zademonstrować, co chciała powiedzieć - Taką szramę na twarzy. Krążą plotki, że to ty jej ją zrobiłaś, sama tak podobno mówi. Że najwyraźniej oszalałaś i rzuciłaś się na nią.
-Bzdura! - krzyknęłam ze złości. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy zaczęły gromadzić mi się w kącikach oczu, ale powstrzymałam je. Przez ten tydzień napłakałam się więcej niż przez całe swoje życie, a nie najrzadziej mi się to zdarzało. Ale obiecałam sobie, że wystarczy. Zamknięto mnie w psychiatryku, ale mimo wszystko musiałam to zaakceptować i dać sobie spokój.
-Wiem - odparła Kelsey. - Ale wygląda na to, że ludzie jej wierzą. Znaczy, bo wiesz, paru ochroniarzy już wcześniej myślało, że jesteś trochę dziwna, bo tak zawsze skakałaś wokół Harry'ego. Więc to jakoś specjalnie niektórych nie zaskoczyło. Bez urazy.
-Ja pierdolę - wydusiłam z siebie. - No ale czy to nie jakiś psycholog albo świadek musi potwierdzić, że jestem wariatką? Nie trzeba znaleźć kogoś poza Panią Hellman, żeby mnie tu wsadzić?
Kelsey wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, kto jeszcze. No bo ona w końcu jest dyrektorem, a jej ojciec to właściwie zbudował. Zwykle to ona ma tu ostatnie słowo. Gdyby rzeczywiście były tu jakieś zasady i prawa według których ktoś ma tu być osadzony, na pewno byś tu nie siedziała. Ale jak na razie ludzie chyba się tym za bardzo nie przejmują. Ta blizna stanowi pewnie wystarczający dowód dla reporterów i policji. Słyszałam o mężach, którzy wsadzali swoje żony do psychiatryków tylko po to, żeby się ich pozbyć, więc tutaj nie ma chyba zbyt wielu ograniczeń.
-Wow, teraz to mnie pocieszyłaś - powiedziałam. Sarkazm Harry'ego chyba powoli przełaził i na mnie. - To jak ja się teraz stąd wydostanę?
-Nie wiem, co ja mam ci powiedzieć, Rose? Matko, to jest pojebane.
Przytaknęłam. Nie wiedziałam za bardzo, co powiedzieć. Bałam się, że jak zacznę bardziej dociekać to okaże się tylko, że wcale nie chciałam tego wiedzieć. Poza jednym pytaniem, które męczyło mnie od pewnego czasu.
-Pomożesz mi uciec? - ściszyłam głos, na wypadek, gdyby ktoś nas podsłuchiwał
Otworzyła usta, jakby miała coś powiedzieć, ale wcale się nie odezwała.
-Wiem, że to spora przysługa, ale razem z Harrym nie damy sobie sami rady.
-Chcesz uciec z nim? - zapytała, by się upewnić.
-Oczywiście. On też jest niewinny.
Kelsey jeszcze raz westchnęła.
-Rose, strasznie bym się narażała.
-Wiem, wiem, ale nie ma innego wyjścia. To niesprawiedliwe i zdajesz sobie z tego sprawę. Nie mogę tutaj zostać, nie mogę tak żyć, nie mogę... - mój głos się załamał w środku zdania, a łzy już prawie spłynęły po moich policzkach.
-Dobra - powiedziała, chociaż nie wydawała się do końca przekonana. - Niech będzie. Zobaczę, co da się zrobić.
-Dziękuję! Kelsey, nie masz pojęcia, jaka ci jestem wdzięczna. Nie mamy jeszcze żadnego planu, ale dobrze wiedzieć, że jesteś po naszej stronie.
Skinęła i uśmiechnęła się ciepło. Modliłam się tylko o to, żeby się nie rozmyśliła.
HARRY'S POV
James jebany gnój Hellman. Ten fiut był synonimem obrzydliwości i definicją psychicznego kutasa. Stał tam w tym swoim kącie z tymi swoimi jebanymi przyjaciółmi ochroniarzami i gapił się na nas. No teraz to tylko na mnie, Rose jeszcze nie przyszła. Jakby tylko spróbował mi grozić, ni chuja by mu się nie udało. Odebrał mi kogoś, na kim mi zależało i prawie odebrał kolejną taką osobę. Mógł sobie być agresywny, ale nie czuł tego, co ja. Nie był głodny zemsty, nie był przez nikogo tak skrzywdzony, że nic już by tego nie naprawiło. Może i umiał się bić, ale nie miał się o co bić. A ja kurwa miałem i wiedziałem, że to, do jakiego stanu mnie to doprowadzało zwycięży nad jego siłą. Nie mogłem się go bać, nawet gdybym chciał.
Kipiało we mnie ze złości na sam jego widok i ledwo powstrzymywałem się przed zmiażdżeniem jego czaszki tu i teraz. Nie obchodziło mnie nawet, że mogłem zostać ukarany, ale wiedziałem, że Rose to obchodziło. Wiedziałem, że znowu by się martwiła i płakała, gdyby zobaczyła, że coś mi się dzieje. A ja nie znosiłem jej widzieć w tym stanie, nie znosiłem patrzeć, jak płacze. Więc się powstrzymywałem. Ale jeżeli odważyłby się podnieść na nią palec byłem pewien, że nie potrafiłbym się opanować.
Ciągle się na mnie patrzył, więc posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie pełne nienawiści. Ale kątem oka przyuważyłem, ze drzwi do kawiarenki otwierają się, a znajoma drobna postać wchodzi do pomieszczenia. Oderwałem od niego wzrok i od razu poczułem, jak moje rysy twarzy łagodnieją, gdy na nią patrzę. Jej oczy ostrożnie przesuwały się pośród tłumu, a jej nerwy wydawały się nie dawać za wygraną pomimo upływających dni. Dopóki jej oczy nie spotkały moich, wtedy nieco się odprężyła. Wsadzili ją tutaj, mimo że na to nie zasługiwała i wszystko, co działo się w Wickendale było popaprane, ale przynajmniej to ciągle pozostało bez zmienne. Codziennie siadaliśmy razem podczas lunchu i to się nie zmieniło. To ciągle był nasz stolik.
-Jak się trzymasz? - spytałem, kiedy usiadła na krześle obok
-W porządku - odpowiedziała uśmiechając się delikatnie. Wcale nie było w porządku.
-Rose, jeśli coś jest nie tak to powiedz mi.
-Nie, nie, wszystko w porządku. Po prostu ciągle nie mogę się przyzwyczaić.
Przytaknąłem. Dobrze wiedziałem, co czuła. Nie myśląc nawet położyłem rękę na jej plecach, gdzie najmniej było to widać, i rysowałem małe okręgi kciukiem, żeby ją pocieszyć. Wiedziałem, że cała ta sprawa wywierała na niej większy stres niż na mnie. Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę. Rose była głęboko zamyślona, a ja myślałem tylko o niej.
-Jak my się stąd wydostaniemy, Harry? - patrzyła się gdzieś daleko, kiedy mówiła, a jej głos był cichy i nieco przygnębiony. - Nie mamy szans, żeby zdobyć broń albo klucze albo cokolwiek, kiedy oboje jesteśmy pacjentami, a dookoła są ochroniarze.
-Są tu kamery? - zapytałem, szukając czegoś, co mogłoby nam pomóc. Bo przygnębienia nie zaakceptuję.
Rose spojrzała w górę, a jej brwi złączyły się, gdy się zastanawiała.
-W sumie, nie sądzę. Ale dlaczego mieliby kupować automatyczne drzwi, a kamer nie? No bo oba te sprzęty są nowoczesne i drogie, ale wydawałoby się, że monitoring jest ważniejszy.
-Może w Wickendale jest coś, czego nie chciano, by wyszło na jaw - odparłem. Chyba oboje dobrze wiedzieliśmy, że dzieje się tu coś, czego Pani Hellman nie chciała na taśmie. - Ale możemy wykorzystać to na naszą korzyść.
Rose przytaknęła.
-Poza tym potrzebujemy pomocy innych, nie wydaje mi się, żebyśmy dali radę sami. No bo nie wiemy nawet, gdzie zacząć, więc moglibyśmy znaleźć kogoś, kto wie.
-Tak, ale do kogo innego możemy się zwrócić poza Lori i Kelsey?
Rose rozejrzała się wokół, starając się jakby coś przez to zasugerować. Podążyłem za jej wzrokiem, którym mierzyła stoliki z oszalałymi pacjentami. I wtedy zrozumiałem.
-Oh, nie ma mowy.
-Harry, musimy - powiedziała.
-Nie, nie chcę gadać z tymi psycholami. Niektórych miałem okazję poznać już wcześniej i wierz mi, Rose, nie chcesz ich znać.
-Ja też znam większość pacjentów - odpowiedziała. - Czyściłam ich rany i leczyłam ich urazy. Ufają mi. Jeżeli ich przekonamy, żeby nam pomogli mogliby odwrócić uwagę ochrony, zdobyć dla nas klucz, no nie wiem, cokolwiek. Przyda nam się pomoc z każdej strony.
Westchnąłem i pokręciłem głową.
-Możesz z nimi porozmawiać, Rose, ale ja nie. Ja...
-Chcesz się stąd wyrwać czy nie? - przerwała mi - Proszę cię, Harry, nie zostawiaj mnie z tym samej.
Brzmiała tak desperacko. Spojrzałem na jej pełne usta, które delikatnie wydęła i na jej proszące oczy, po prostu nie potrafiłem się nie zgodzić.
-Dobra, dobra, niech będzie - westchnąłem.
Rozejrzałem się po pokoju, przymierzając się do wyboru. W rogu zauważyłem rozmawiającą z oknem starą kobietę na wózku inwalidzkim, która miała tłuste i poplątane włosy. Po drugiej stronie był mężczyzna, który bez przerwy się dotykał. A obok niego kobieta, która strasznie się do mnie uśmiechała, a jeszcze obok niej chudy facet, który albo spał albo nie żył. Ale ubaw.
-Chodźmy poszukać sobie przyjaciół.
__________________________________
hejaa. tak się złożyło z tą kolejką i roszadami, że dość dawno nie miałam nic do tłumaczenia. ciężko jest do tego przysiąść, ale jeżeli praca się podzielona, wyznaczona i jeżeli już się do niej podejdzie to okazuje się, że nie jest tak źle. ciągle nie mogę uwierzyć, że mamy ponad 600 obserwatorów! wow, dzięki. zawsze w jakichś przypadkowych momentach przypomina mi się, co mam napisać ważnego w notce, a jak przychodzi co do czego to nie wiem, od czego mam zacząć. dziękujemy za wszystkie prace do zakładki na blogu, wszystkie tweety z hashtagiem, komentarze, pytania na asku, obserwujących bloga, konta bohaterów i wszystkich, którzy czytając, ogólnie przyczyniają się do życia Psychotic. jesteście WSPANIALI.
+ mogę się założyć, że magda jest z siebie bardzo dumna, bo to ona wpadła na pomysł z #nazwablogaPL, bo od tamtej pory zauważyłam, że prawie każdy fanfic teraz to sobie rezerwuje hahahaaaa ~natalia :)x
Nie mogę w to uwierzyć, że to już 25 rozdział! ;o Pamiętam, jak na początku stycznia zaczęłam czytać Psychotic, a tu już akcja się tam rozwinęła. Tylko czekać na dalszy rozwój. Powiem Wam, że podziwiam Rose. Ja już po pierwszym dniu bym tam zwariowała, a ona jednak jakoś się trzyma. Twarda babka z niej.
No ale jak Wam majówka minęła? Szybko zleciała, ale ja na szczęście z powodu matur ten tydzień mam cały wolny <3 ~Anita xoxo
Dopóki oboje stąd nie uciekniemy. Musimy. Obiecywałam to Harry'emu z milion razy. Tylko tak mogłam to osiągnąć. Nie mogłam wpajać sobie, że nam się nie uda; miałam nadzieję, że znajdziemy jakieś wyjście. Musiałam ciągle mieć nadzieję, bo tylko to mi zostało.
Poza instytucją też za wiele nie posiadałam. Miałam tylko siebie i rzeczy z mojego mieszkania. Ale byłam przynajmniej wolna. Tutaj nic takiego nie zostało mi dane. Zyskałam za to inne spojrzenie na Wickendale. Nie było to już moje miejsce pracy, teraz był to mój dom. Spędzenie tutaj tygodnia otworzyło mi oczy na wiele spraw, których zwykle nie zauważałam. Przemykając bocznymi drzwiami jako pracownik nie widziałam tylu pomieszczeń. A teraz, kiedy widzę je codziennie, dużo o nich myślę. Były tu dzieci, matki i ojcowie, którzy czekali na wyleczenie. Ich zdrowie psychiczne nikło, a tak naprawdę chcieli tylko być sobą dla siebie albo dla swoich ukochanych. Tak bardzo chciałam im powiedzieć, że to miejsce wcale nie jest takie, jak myśleli. Albo błagać ich, żeby pomogli mi się stąd wydostać. Ci ludzie popatrzyliby pewnie na mnie ze strachem i czekaliby, aż ochroniarz mnie od nich zabierze. Zabawne, jak zaszufladkowanie ludzi według ich zdrowia psychicznego może wszystko zmienić. Kiedy widzieli mnie, gdy przechodziłam przez wejście oddzielające lobby od reszty instytucji, ogarniała ich panika i odwracali wzrok, jakby bali się spojrzeć mi w oczy. Nie wiedzieli, czemu tu byłam, ale uznali mnie za wariatkę i to ich przerażało. Gdyby tylko wiedzieli...
Zauważyłam też, że było tu więcej lekarzy i psychologów niż myślałam. Zwykle przychodziłam do pracy, odwalałam swoją robotę, a potem wychodziłam, więc nie rozmawiałam tu za wiele z ludźmi poza Kelsey, Lori i Harrym. Ale w ciągu tych, w sumie jak na razie, 168 godzin pobytu tutaj, widziałam wiele ludzi w białych fartuchach i szykownych kostiumach. Przechodząc korytarzem, zobaczyłam wiele ludzi, z którymi nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Wydawało się, że każdemu terapeucie i doktorowi albo pielęgniarce był przydzielony oddzielny hol, a ja po prostu nigdy nimi nie chodziłam. Nie mówiąc już o pracownikach z Oddziału C.
Na wieść o tym, że nie brakuje tu pracowników powinnam się cieszyć. Powinni być jak Lori albo Kelsey i powinni po prostu zapewniać dodatkową opiekę. Ale póki co przekonałam się, że tylko cię szturchali, popychali i traktowali z wyższością. Niektórzy byli w miarę, ale większość wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, gdy jednym z nich był na przykład James.
Na sam dźwięk jego imienia, które jeszcze niedawno kojarzyło mi się z przyjacielem, przyprawiał mnie o dreszcze. Jak na razie do niczego się jeszcze nie posunął, ale patrzył. Kiedy bym tylko nie weszła do kawiarenki i siadała z Harrym, obserwował. Jeżeli akurat szedł korytarzem albo mijał mnie i mojego prywatnego ochroniarza, którego imienia nie znam, obserwował, wgapiał się jak wąż uśmiechając się delikatnie. Przypatrywał się. Myślał. O czym - tego nie wiedziałam, ale nie wydaje mi się, bym tego chciała. Ale wiedziałam, że coś knuł i przerażała mnie sama myśl, co to mogło być. Harry też był przerażony, ale pokazywał to jedynie przez gniew. Powstrzymywałam go przed rzuceniem się na Jamesa i oderwaniem mu głowy, ale to cały czas nie uwalniało go od furii. Jeśli James odważyłby się tylko się do nas odezwać, byłam pewna, że Harry by wybuchnął. I bałam się, że ten dzień nadejdzie, bo wiedziałam, że nie dam rady powstrzymać Harry'ego, a konsekwencje czegoś takiego nie skończyły by się na samym wychłostaniu. Nie wyglądało to jednak tak, jakby miało to się stać w najbliższym czasie.
Rozmyślałam nad tym, gdy czekałam na swojego ochroniarza, aż zaprowadzi mnie do gabinetu Kelsey. Miałam nadzieję, że będzie tu lada chwila, bo doprowadzało mnie to zawrotów głowy. A nie mogłam zrobić nic poza wpatrywaniem się w sufit leżąc na łóżku z poplątanymi lokami, by zapomnieć o tym psychopacie. Nuda zajrzała do mnie już z dziesiąty raz w tym tygodniu. Zaczęłam więc sobie nucić, żeby wytracić trochę czasu. Chodziła mi po głowie pewna melodia i nie mogłam sobie przypomnieć, co to dokładnie za piosenka, ale podobała mi się. Gdybym miała tutaj wejść teraz jako pracownica i zobaczyć siebie - dziewczynę nucącą sobie pod nosem wlepiając wzrok w sufit, też bym pomyślała, że to moje miejsce. To jakoś pasowało do opisu wariata.
Ale przestałam od razu, jak tylko mężczyzna, który towarzyszył mi prawie wszędzie wszedł do celi, otwierając ją kluczem. Śmieszyło mnie to, że wydali tyle kasy na zrobienie automatycznych drzwi, co było prawdziwym luksusem, a potem przekonali się, ile mają defektów i tak czy inaczej zamykali je na klucz po ostatniej awarii prądu.
Kiedy podeszłam do niego bliżej chwycił mnie mocno za ramię i ciągnął korytarzem. Potem skręciliśmy w następny, docierając wreszcie do biura Kelsey na moją "sesję terapeutyczną". To było moje pierwsze spotkanie z nią odkąd trafiłam do Wickendale, poza jednym razem, kiedy minęłyśmy się na holu. Nic wtedy nie powiedziała, popatrzyła tylko z tak ogromnym zdziwieniem, że chyba większego nigdy nie widziałam.
Weszłam przez drewniane drzwi i zamknęłam je za sobą, odcinając się od strasznego ochroniarza.
-Rose! - powiedziała od razu - Co ty tu kurwa robisz?
Cóż, spodziewałam się, że nie będzie próbowała mnie podchodzić jakoś psychologicznie czy tam odkrywać moich najgłębszych myśli.
Stała chwilę z odgarniętymi na tyłu włosami, odkrywając swoją opaloną twarz, a ja usiadłam przed jej biurkiem. Westchnęłam zanim po raz kolejny opowiedziałam jej historię o poczynaniach Pani Hellman i tak dalej.
-O w dupę - podsumowała, gdy skończyłam. - To jakiś obłęd, Rose! Ty tu nie pasujesz! No do tej pory to znosiłam Panią Hellman, ale teraz to już przegięła. - Kelsey ciągle miała w sobie tą energię, ale nie uśmiechała się, jak zawsze. Była teraz tak poważna jak tylko mogła.
-Wiem - zgodziłam się z nią. Już ja dobrze o tym wiedziałam od całych siedmiu dni. - Można to jakoś udowodnić, że tu nie pasuję? Nie wiem, iść do sądu czy coś? Nie może jej to ujść na sucho.
Kelsey westchnęła, kręcąc głową, gdy siadała. Przez chwilę nic nie mówiła, zbierając myśli do kupy. Gdy wreszcie odpowiedziała, miała już spokojniejszy ton.
-Nie mam pojęcia. Jej wersja brzmi dość przekonująco, nie żebym ci nie wierzyła czy coś.
-Jaka "jej wersja"? - spytałam.
Kelsey znowu westchnęła.
-Ma taką... - przesunęła palcem wskazującym po policzku, żeby zademonstrować, co chciała powiedzieć - Taką szramę na twarzy. Krążą plotki, że to ty jej ją zrobiłaś, sama tak podobno mówi. Że najwyraźniej oszalałaś i rzuciłaś się na nią.
-Bzdura! - krzyknęłam ze złości. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy zaczęły gromadzić mi się w kącikach oczu, ale powstrzymałam je. Przez ten tydzień napłakałam się więcej niż przez całe swoje życie, a nie najrzadziej mi się to zdarzało. Ale obiecałam sobie, że wystarczy. Zamknięto mnie w psychiatryku, ale mimo wszystko musiałam to zaakceptować i dać sobie spokój.
-Wiem - odparła Kelsey. - Ale wygląda na to, że ludzie jej wierzą. Znaczy, bo wiesz, paru ochroniarzy już wcześniej myślało, że jesteś trochę dziwna, bo tak zawsze skakałaś wokół Harry'ego. Więc to jakoś specjalnie niektórych nie zaskoczyło. Bez urazy.
-Ja pierdolę - wydusiłam z siebie. - No ale czy to nie jakiś psycholog albo świadek musi potwierdzić, że jestem wariatką? Nie trzeba znaleźć kogoś poza Panią Hellman, żeby mnie tu wsadzić?
Kelsey wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, kto jeszcze. No bo ona w końcu jest dyrektorem, a jej ojciec to właściwie zbudował. Zwykle to ona ma tu ostatnie słowo. Gdyby rzeczywiście były tu jakieś zasady i prawa według których ktoś ma tu być osadzony, na pewno byś tu nie siedziała. Ale jak na razie ludzie chyba się tym za bardzo nie przejmują. Ta blizna stanowi pewnie wystarczający dowód dla reporterów i policji. Słyszałam o mężach, którzy wsadzali swoje żony do psychiatryków tylko po to, żeby się ich pozbyć, więc tutaj nie ma chyba zbyt wielu ograniczeń.
-Wow, teraz to mnie pocieszyłaś - powiedziałam. Sarkazm Harry'ego chyba powoli przełaził i na mnie. - To jak ja się teraz stąd wydostanę?
-Nie wiem, co ja mam ci powiedzieć, Rose? Matko, to jest pojebane.
Przytaknęłam. Nie wiedziałam za bardzo, co powiedzieć. Bałam się, że jak zacznę bardziej dociekać to okaże się tylko, że wcale nie chciałam tego wiedzieć. Poza jednym pytaniem, które męczyło mnie od pewnego czasu.
-Pomożesz mi uciec? - ściszyłam głos, na wypadek, gdyby ktoś nas podsłuchiwał
Otworzyła usta, jakby miała coś powiedzieć, ale wcale się nie odezwała.
-Wiem, że to spora przysługa, ale razem z Harrym nie damy sobie sami rady.
-Chcesz uciec z nim? - zapytała, by się upewnić.
-Oczywiście. On też jest niewinny.
Kelsey jeszcze raz westchnęła.
-Rose, strasznie bym się narażała.
-Wiem, wiem, ale nie ma innego wyjścia. To niesprawiedliwe i zdajesz sobie z tego sprawę. Nie mogę tutaj zostać, nie mogę tak żyć, nie mogę... - mój głos się załamał w środku zdania, a łzy już prawie spłynęły po moich policzkach.
-Dobra - powiedziała, chociaż nie wydawała się do końca przekonana. - Niech będzie. Zobaczę, co da się zrobić.
-Dziękuję! Kelsey, nie masz pojęcia, jaka ci jestem wdzięczna. Nie mamy jeszcze żadnego planu, ale dobrze wiedzieć, że jesteś po naszej stronie.
Skinęła i uśmiechnęła się ciepło. Modliłam się tylko o to, żeby się nie rozmyśliła.
HARRY'S POV
James jebany gnój Hellman. Ten fiut był synonimem obrzydliwości i definicją psychicznego kutasa. Stał tam w tym swoim kącie z tymi swoimi jebanymi przyjaciółmi ochroniarzami i gapił się na nas. No teraz to tylko na mnie, Rose jeszcze nie przyszła. Jakby tylko spróbował mi grozić, ni chuja by mu się nie udało. Odebrał mi kogoś, na kim mi zależało i prawie odebrał kolejną taką osobę. Mógł sobie być agresywny, ale nie czuł tego, co ja. Nie był głodny zemsty, nie był przez nikogo tak skrzywdzony, że nic już by tego nie naprawiło. Może i umiał się bić, ale nie miał się o co bić. A ja kurwa miałem i wiedziałem, że to, do jakiego stanu mnie to doprowadzało zwycięży nad jego siłą. Nie mogłem się go bać, nawet gdybym chciał.
Kipiało we mnie ze złości na sam jego widok i ledwo powstrzymywałem się przed zmiażdżeniem jego czaszki tu i teraz. Nie obchodziło mnie nawet, że mogłem zostać ukarany, ale wiedziałem, że Rose to obchodziło. Wiedziałem, że znowu by się martwiła i płakała, gdyby zobaczyła, że coś mi się dzieje. A ja nie znosiłem jej widzieć w tym stanie, nie znosiłem patrzeć, jak płacze. Więc się powstrzymywałem. Ale jeżeli odważyłby się podnieść na nią palec byłem pewien, że nie potrafiłbym się opanować.
Ciągle się na mnie patrzył, więc posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie pełne nienawiści. Ale kątem oka przyuważyłem, ze drzwi do kawiarenki otwierają się, a znajoma drobna postać wchodzi do pomieszczenia. Oderwałem od niego wzrok i od razu poczułem, jak moje rysy twarzy łagodnieją, gdy na nią patrzę. Jej oczy ostrożnie przesuwały się pośród tłumu, a jej nerwy wydawały się nie dawać za wygraną pomimo upływających dni. Dopóki jej oczy nie spotkały moich, wtedy nieco się odprężyła. Wsadzili ją tutaj, mimo że na to nie zasługiwała i wszystko, co działo się w Wickendale było popaprane, ale przynajmniej to ciągle pozostało bez zmienne. Codziennie siadaliśmy razem podczas lunchu i to się nie zmieniło. To ciągle był nasz stolik.
-Jak się trzymasz? - spytałem, kiedy usiadła na krześle obok
-W porządku - odpowiedziała uśmiechając się delikatnie. Wcale nie było w porządku.
-Rose, jeśli coś jest nie tak to powiedz mi.
-Nie, nie, wszystko w porządku. Po prostu ciągle nie mogę się przyzwyczaić.
Przytaknąłem. Dobrze wiedziałem, co czuła. Nie myśląc nawet położyłem rękę na jej plecach, gdzie najmniej było to widać, i rysowałem małe okręgi kciukiem, żeby ją pocieszyć. Wiedziałem, że cała ta sprawa wywierała na niej większy stres niż na mnie. Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę. Rose była głęboko zamyślona, a ja myślałem tylko o niej.
-Jak my się stąd wydostaniemy, Harry? - patrzyła się gdzieś daleko, kiedy mówiła, a jej głos był cichy i nieco przygnębiony. - Nie mamy szans, żeby zdobyć broń albo klucze albo cokolwiek, kiedy oboje jesteśmy pacjentami, a dookoła są ochroniarze.
-Są tu kamery? - zapytałem, szukając czegoś, co mogłoby nam pomóc. Bo przygnębienia nie zaakceptuję.
Rose spojrzała w górę, a jej brwi złączyły się, gdy się zastanawiała.
-W sumie, nie sądzę. Ale dlaczego mieliby kupować automatyczne drzwi, a kamer nie? No bo oba te sprzęty są nowoczesne i drogie, ale wydawałoby się, że monitoring jest ważniejszy.
-Może w Wickendale jest coś, czego nie chciano, by wyszło na jaw - odparłem. Chyba oboje dobrze wiedzieliśmy, że dzieje się tu coś, czego Pani Hellman nie chciała na taśmie. - Ale możemy wykorzystać to na naszą korzyść.
Rose przytaknęła.
-Poza tym potrzebujemy pomocy innych, nie wydaje mi się, żebyśmy dali radę sami. No bo nie wiemy nawet, gdzie zacząć, więc moglibyśmy znaleźć kogoś, kto wie.
-Tak, ale do kogo innego możemy się zwrócić poza Lori i Kelsey?
Rose rozejrzała się wokół, starając się jakby coś przez to zasugerować. Podążyłem za jej wzrokiem, którym mierzyła stoliki z oszalałymi pacjentami. I wtedy zrozumiałem.
-Oh, nie ma mowy.
-Harry, musimy - powiedziała.
-Nie, nie chcę gadać z tymi psycholami. Niektórych miałem okazję poznać już wcześniej i wierz mi, Rose, nie chcesz ich znać.
-Ja też znam większość pacjentów - odpowiedziała. - Czyściłam ich rany i leczyłam ich urazy. Ufają mi. Jeżeli ich przekonamy, żeby nam pomogli mogliby odwrócić uwagę ochrony, zdobyć dla nas klucz, no nie wiem, cokolwiek. Przyda nam się pomoc z każdej strony.
Westchnąłem i pokręciłem głową.
-Możesz z nimi porozmawiać, Rose, ale ja nie. Ja...
-Chcesz się stąd wyrwać czy nie? - przerwała mi - Proszę cię, Harry, nie zostawiaj mnie z tym samej.
Brzmiała tak desperacko. Spojrzałem na jej pełne usta, które delikatnie wydęła i na jej proszące oczy, po prostu nie potrafiłem się nie zgodzić.
-Dobra, dobra, niech będzie - westchnąłem.
Rozejrzałem się po pokoju, przymierzając się do wyboru. W rogu zauważyłem rozmawiającą z oknem starą kobietę na wózku inwalidzkim, która miała tłuste i poplątane włosy. Po drugiej stronie był mężczyzna, który bez przerwy się dotykał. A obok niego kobieta, która strasznie się do mnie uśmiechała, a jeszcze obok niej chudy facet, który albo spał albo nie żył. Ale ubaw.
-Chodźmy poszukać sobie przyjaciół.
__________________________________
hejaa. tak się złożyło z tą kolejką i roszadami, że dość dawno nie miałam nic do tłumaczenia. ciężko jest do tego przysiąść, ale jeżeli praca się podzielona, wyznaczona i jeżeli już się do niej podejdzie to okazuje się, że nie jest tak źle. ciągle nie mogę uwierzyć, że mamy ponad 600 obserwatorów! wow, dzięki. zawsze w jakichś przypadkowych momentach przypomina mi się, co mam napisać ważnego w notce, a jak przychodzi co do czego to nie wiem, od czego mam zacząć. dziękujemy za wszystkie prace do zakładki na blogu, wszystkie tweety z hashtagiem, komentarze, pytania na asku, obserwujących bloga, konta bohaterów i wszystkich, którzy czytając, ogólnie przyczyniają się do życia Psychotic. jesteście WSPANIALI.
+ mogę się założyć, że magda jest z siebie bardzo dumna, bo to ona wpadła na pomysł z #nazwablogaPL, bo od tamtej pory zauważyłam, że prawie każdy fanfic teraz to sobie rezerwuje hahahaaaa ~natalia :)x
Nie mogę w to uwierzyć, że to już 25 rozdział! ;o Pamiętam, jak na początku stycznia zaczęłam czytać Psychotic, a tu już akcja się tam rozwinęła. Tylko czekać na dalszy rozwój. Powiem Wam, że podziwiam Rose. Ja już po pierwszym dniu bym tam zwariowała, a ona jednak jakoś się trzyma. Twarda babka z niej.
No ale jak Wam majówka minęła? Szybko zleciała, ale ja na szczęście z powodu matur ten tydzień mam cały wolny <3 ~Anita xoxo
Rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie !!
@xAgata_Sz .xx
jeju Kocham to opowiadanie. jedyne przy którym mam dreszczyk emocji i jest takie inteligentne no xd Dziękuję za tłumaczenie, jesteś świetna ♡ + drugaa :)
OdpowiedzUsuń@FlyWithMe_Enjoy
omg! nie wiem co powiedzieć, jak czytałam ten rozdział czułam strach i przerażenie, aż dostałam dreszczy :o a na dodatek się popłakałam :(
OdpowiedzUsuńbrak mi słów jakie okrutne jest to miejsce
całuski :*:*:*
@wyimaginoowanaa
Majówka zdecydowanie za krótka ;) na szczęście niedługo wakacje :D
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle cudowny. Sądzę, że to panią Hellman i Jamesa powinno się tam wsadzić, a nie Rose ;c Podziwiam ją, że jest taka silna. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Będzie ciekawie jak będą rozmawiać z innymi pacjentami. :D ~ @sweet_fruit1
cudowny rozdział. nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Martwi mnie, że Kelsey raczej nie zbyt garnie się do pomagania Harremu i Rose, ale nie ma co się dziwić... naraża też siebie i nie wiadomo, co w takiej sytuacji zrobiałaby pani Hellaman. Cieszę się, że oni się nie załamują i próbują działać. Zobaczymy, co wyniknie z ich "zaprzyjaźnianiem się" z tutejszymi pacjentami. Najbardziej jednak martwi mnie fakt, iż James ich obserwuje, jest na wolności i w każdej chwili może się coś stać. To jest chyba najgorsze. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Świetny <3
OdpowiedzUsuńMamuniu kochana. Rose to jest strasznie silna. Tydzień, cały tydzień już wytrzymała! Ja to bym pewnie po jednym dniu zbzikowała. Podziwiam ją, naprawdę. Dobrze, że Kelsey jej pomoże, oby się nie rozmyśliła. Bo jak nie ona, to kto...? Tak, zdanie "Chodźmy poszukać sobie przyjaciół." jest super ;dd A co, zaprzyjaźnijmy się z psychopatami! No ale oni w końcu mogą jakoś ułatwić ucieczkę, więc czemu by nie... Plus dodam że James to mi się teraz kojarzy z jakimś padalcem, fuj. Niech się wypcha brzydal psychiczny jeden. Blee.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, buziaki! xoxo
@Malgosiaa_
Awww, dodam jeszcze że uwielbiam zaproponowaną piosenkę! Nigdy nie włączam żadnego podkładu bo nie potrafię się skupić na literkach, ale dopiero teraz patrzę - Foreigner, I Want To Know What Love Is! <3 Tyle lepsza od popularniejszej wersji Mariah Carey, kocham ten kawałek ;3
UsuńJeju, oni muszą się wydostać z tego pojebanego miejsca!
OdpowiedzUsuńEh, napisałabym coś jeszcze ale mam lekcję ;-;
Red♡
Ale się porobiło...
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam, że lecę czytać po angielsku. @patumblr
Pozdrawiam Dominikę ze szkoły 37 xD
OdpowiedzUsuńDzięki kicia :*
UsuńC: kocham cię :*
UsuńOMFG " chodźmy poszukać sobie przyjaciół " to mnie rozwaliło
OdpowiedzUsuńSiedzę na chemii i mamy jakiś mega ważny temat ale wali i czytam
OdpowiedzUsuńG e n i a l n e
Jej, super. Chodźmy poszukać przyjaciół. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na nastepny trzeba czekac az tydzien :x ale zawsze warto. Bojesie tylko, ze jak zaczna z kims rozmawiac o ucieczce to inni powiedza o tym ze Harry i Rose chca uciec np ochroniarzom lub Pani Hellman. No nic..czekam na nastepny rozdzial. <3
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział :)
OdpowiedzUsuńHarry i Rose spierdalają z psychitryka ale najpierw muszą poszukać sb znajomych haha ;p świetny rozdział + dzięki za tłumaczenia i kocham was :*** / @IShipBullshit68
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńNie no oni muszą coś wykombinować. Już nie mogę się doczekać tych bardziej osobistych scen w ich wykonaniu.
OdpowiedzUsuńOjej <3 xx Ne mogę się doczekać kolejnego rozdziału, dziękuje za to, że dla nas go tłumaczycie!! <3
OdpowiedzUsuńNext ! Suoer !!
OdpowiedzUsuńTo brzmi troche jak igrzyska śmierci
OdpowiedzUsuńszukają sojuszników
XD
Też o tym pomyślałam :D
Usuńo wow :o genialne. :o mam nadzieję, że uda im się uciec. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze im pomoga :D czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńCudeńko *-*
OdpowiedzUsuńMUSZĄ COŚ WYKOMBINOWAĆ!
OdpowiedzUsuńJhjhjhjbhvbvbnngjhhjhh *.*
OdpowiedzUsuńKOCHAM!!! <3
NIE MOGę SIę DOCZEKAć NASTEPNEGO PONIEDZIAłKU! <3
Uwielbiam <3 Ciekawe czy uda im się wziąć klucz. Dziękuję, że tłumaczycie :)
OdpowiedzUsuńno to harry będzie się integrować z innymi! ;) czekam na nexta! dobrze,że tłumaczycie.
OdpowiedzUsuńDżidżys no to zapowiada się jeszcze ciekawej nfvdnvdvnndv
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że uda się im wydostać z tego pieprzonego psychiatryko-wiezienia bo kurde to nie miejsce dla nich! Mam nadzieje, że Kelsey im pomoże no i że na przykład Lori też... I ze ten chuj James zostanie zamknięty, a Hellman... Nie ważne co z nią, ale ma cierpieć. Tak jestem okrutna haha.
Kocham kocham i jeszcze raz kocham.
To ff jest moim absolutnym fav numer 1. Cały czas myślę co będzie dalej, co się stanie, jedynym powodem dla którego chce poniedziałki to właśnie rozdział na psychotic.
Cholernie się cieszę, ze postanowiłaś zacząć to tłumaczyć.
Twitter - @stillxdestiny :) xx.
Oh tak...majówka zajebiście...pierwszego dnia wylądowałam w szpitalu bo się jebłam głową w ścianę XD ale rozdział taki jskxiwbwosnjxiebgsywjkwosje >>>>>>>
OdpowiedzUsuńkajsksmkskakl zajebiste
OdpowiedzUsuńkurde oni muszą się wydostać !
OdpowiedzUsuńhahah te teksty Harry'ego mnie rozwalają i jego myśli też :D
czekam na kolejny ! xx
zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny, cudny,zajebisty!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Czekam na nexta :3 Ps: Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com
Pozdrawiam
Rozdział świetny jak zawsze <3 mam nadzieje, że uda im się wydostać z tego psychiatryka, trzymam za nich kciuki <3 Myśli Harry'ego najlepsze lepiej bym Jamesa nie opisała ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze, co chcę powiedzieć to to, że wybrałyście cudną piosenkę do tego rozdziału (zresztą jak zwykle).
OdpowiedzUsuńRozdział również wspaniały, mam nadzieję, że uciekną, bo serce mi się kraje jak sobie myślę o nich obu siedzących w tym jebanym Wickendale.
Harry nieźle opisał James'a, moja krew hahaha <3
Dziękuję Wam i kocham <3
@mysweetloouis
Świetny rozdział <33 czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 ale mam pytanko mogłybyście dodawać rozdziały wcześniej, oczywiście jak macie czas, bo ja tu umieram z ciekawości co będzie dalej, pewnie nie tylko ja... :* Dodam jeszcze że piękna piosenka do boskiego rozdziału *o*
OdpowiedzUsuńKurcze stresuje sie troche rozmowa rekrutacyjna do liceum, ktora dzis mam, ze calkiem jakos mi wypadlo co napisac w komentarzu... Rose w tym rozdziale zareagowala troche podobnie jak ja po po przednim... tez sie zaczela zastanawiac jak to jeat czy to kros poza Hellman nie powinien stwierdzac o tym kto idzie do wickendale... no i popeosila Kelsey o pomoc:) hah ale na to z pacjentami innymi nie wpadlam xd Mam nadzieje ze rzeczywiscie im jakos pomoga, albo przynajmniej nie narobia dodatkowych problemow.... Ja to bym pewnie byla przekonana, ze ci pacjenci tez chcieliby wyjsc i albo narobiliby zamieszania i klopotow albo by sie nie zgodzili pomoc, jesli sa samolubni i by sie zloscili na Rose i Harry'ego tylko... No coc, zobaczymy jacy ci pacjenxi Wickendale sa... Intryguje mnie jeszcze jak wiele pacjentow zoatalo tam nieslusznie wsadzonych i sa normalni, albo przynajmnoej przed dlugotrwalym pobytem tam byli normalni i niewinni..... czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńI awwww czuje ze cos bardziej przyczynilam sie do zawartosci tego bloga dzieki temu rysunkowi ;3
Natalia, dziekuje, ze wstawilas w koncu! <3
Cudowny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział,dziękuję za tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle! Doceniam waszą pracę nad fanfic'iem i bardzo wam dziekuje, że to tłumaczycie ;** z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)) x
OdpowiedzUsuń"James jebany gnój Hellmaan. Ten fiut był synonimem obrzydliwości i definicją psychicznego kutasa". HARRY MOI BOGIEM. 💞 @btwstylesx
OdpowiedzUsuńHa ha ha nie ma to jak mieć TAKICH przyjaciół. Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńOMG współczuję im :/ nie wiem czemu wydaje mi się że kelsey coś snuje :/ no nie wiem czemu xD ale napewno się mylę xD Hahaha ale to zły pomysł żeby kraść klucze :/ nie skończy się to dobrze :/ najlepszym rozwiązaniem byłaby ukryta kamerą xD żeby każdy się dowiedział co się tu wyprawia xD Hahaha się rozpisane xD @1dbitches5
OdpowiedzUsuńświetny rozdział,mam nadzieje ze uda im sie z tymi "przyjaciółmi" i sie jakoś wydostaną
OdpowiedzUsuńily
Super rozdział. Końcówka mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuńUhuhuhu cudowny. Kocham <3
OdpowiedzUsuńNie doczekam się poniedziałku. Będą szukać znajomych xD. No nieźle.
OdpowiedzUsuń"chodźmy poszukać sobie przyjaciół"
OdpowiedzUsuńBędzie zabawa, będzie się działo
XD kocham was <3
Boski..!! ;**
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Kelsey uda się ich stąd wyciągnąć. Mam nadzieję że tak. Trzymam kciuki i czekam do poniedziałku xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mamę i królika i kota.
OdpowiedzUsuńKocham was <3
Ma ktoś polecić jakieś inne fanfiction z Harry'm? Tylko proszę żeby nie było jakieś dupne tylko na poziomie psychotic.
OdpowiedzUsuńDchjfcshivcdhvxhj genialne <3 nie mogę doczekać się kolejnego
OdpowiedzUsuńNiektórym osobom z mojej klasy przydałaby się naklejka na czoło z napisem "chor-a/y psychicznie"
OdpowiedzUsuńKocham to ff i kocham was drogie tlumaczki. To mój pierwszy komentarz, więc nie za bardzo wiem co napisać. Mam nadzieję że się rozkręcę
OdpowiedzUsuńRose jest moją boohaterką ! Ona jest taka wspaniała i silna. Mam nadzieje że uda im się uciec i bedą szczęśliwi RAZEEEEEEEMMMM ! <3
OdpowiedzUsuńtŁUMACZKI JESTEŚCIE NAAAAAJNAAAJNAAAJwspanialsze na calym swiecie. Tak bardzo wam dziękuje. Psychotic zaprząta moją glowe przez calusi tydzien. I zadaje sobie pytanie co dalej? Jeeeeejku jestem taka nakrecona do czytania że masakra *-* Kochamkochamkochamkochamkocham najmocniej na calusim swiecie sorry że sie powtarzam ale poprostu tak sie jaram tym ff i wg że powinni mnie zamknać w Wikendale!!! Poważnie xd Mam total obsesje przeczytałam to w 2 dni :O O masaaaaakraaaa <3 gdyby moi rodzice wiedzieli że jest coś takiego jak Wikendale juz bym tam byłaaaaa XDXD
Kocham tłumaczki które taaaaaak bardzo poświecaja na ten ff wiem ile to pracy i czasu oraz znajomości angielskiego czeba poświęcić!
Pragne również pogratulować 25 rozdziałuuu! Nieźle tłumaczki :D
Pamiętajcie że 'co się zaczyna to sie kończy'
Kiedys jakaś autorka/tłumaczka ff zawiesiła bloga bo nie widziało jej sie dalej pisać i byłam tym taka rozczarowana.
Ale wierze w wasza siłę! Mam nadzieje ze nasze komy was motywuja i dodaja checi do pracy <3333333
Dziękujeee jeszcze raz :***
Ps : Pozdrawiam moją kuzynkę Nikole bo wiem że napewno to czyta <3 :* xdxd
I sorki za błedy XD :*
Jadę zaraz na trening, ale na szczęście zdążyłam jeszcze przed wyjazdem przeczytać nowy rozdział. Był wspaniały. XD
OdpowiedzUsuńHarry, Rose miłego szukania znajomych wam życzę xD
OdpowiedzUsuńnaprawdę chciałabym napisać dużo, ale zwyczajnie nie mam siły, jestem wykończona
OdpowiedzUsuńrozdział był świetny a ja po prostu jestem z Was dumna :')
Cudowny!!! Nie mogłam się doczekać tego rozdziału :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę uwierzyć ,że Rose jest w Wickendale! Ale kocham ją za jej upór i determinację w próbie wydostania się z tego psychiatryka. Ubóstwiam ten fanfiction i was za to ,że go tłumaczycie,a robicie to świetnie.Dziękuję za to <3 Ostatnie kilka zdań rozdziału poprawiło mi humor :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział na lekcjach. I ciekawe jakim cudem pani podeszła do mnie akurat wtedy gdy czytałam to:
OdpowiedzUsuń"James jebany gnój Hellman. Ten fiut był synonimem obrzydliwości i definicją psychicznego kutasa" xD
Kocham Was za tłumaczenie psychotic. Jesteście świetne <333
OdpowiedzUsuńCzekam już na następny poniedziałek *-*
*u*
OdpowiedzUsuń69 komentarz. Przypadek? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuńXDD
kocham kocham sdfmkdsfnd
OdpowiedzUsuńjezu idealny *u*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńBoziu zamordowałabym gołymi rękoma panią Hellman i Jamesa !
Harry i Rose muszą uciec i wyjawić prawdę o tym ośrodku !
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx
@lovju69
Muszą uciec, muszą ! :/ durny James...... Jezu ja bym go zabiła, nie wytrzymałabym na miejscu Harry'ego XD tak samo na miejscu Rose nie wytrzymalabym tak, w tym miejscu.. chyba na serio bym oszalała :d
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Coś wyczuwam że mogą być jakieś jaja z tymi nowymi "przyjaciółmi" XDD Kocham Was bardzo i mocno pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńKurde, mam nadzieję że się stamtąd wydostaną. Ogólnie to myśli Harryego mnie rozwalają tak samo jak ten 'mężczyzna, który bez przerwy się dotykał'
OdpowiedzUsuńHahahahahaha xd
Czekam na kolejny rozdział
Ściskam x
O jprdl jprdl jprdl
OdpowiedzUsuńKurwa kurwa kurwa ja chce neewxxxxtaaaa >>>>>>
Ja pieprze ale to jest zajebiste
Nie ma to jak szukanie sobie przyjaciół w psychiatryka dla przestępców
Jejku!XD
OdpowiedzUsuńTo jest takie JADWANXCJAKSCBAKSCAU ♥
Najlepszy
blog
ever
♥!
świetny rozdział, a najgorsze jest czekanie na więcej ;(
OdpowiedzUsuńja też podziwiam Rose.
OdpowiedzUsuńA zły Harry jest taki seksowny mfdfbsdf
Czekam na kolejny :)
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRose i Harry muszą się z tamtąd wyrwać.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się zachowanie tego (sorka za wyrażenie) huja Jamsa...
Chcę ju ż kolejny...
Kocham!!!
Sweet Berry :>
Najlepszy fanfiction i wy jesteście najlepsze za tłumaczenie nam tego, dziekuje bardzo <3
OdpowiedzUsuńnie wiem jak wy ale ja chce seks
OdpowiedzUsuńXD *O*
~@dont_you_say
Omg. Jakie to słoodkie tylko czekać aż wyznają sobie miłość *-* Achh to by było przepiękne! Jestem pewna że to zrobią. Tylko trzeba poczekać na rozdziały i w końcu to zrobią!! / @KamaAnnOfficial
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Pozdrawiam xx
" a jeszcze obok niej chudy facet, który albo spał albo nie żył. Ale ubaw." czy tylko mnie to rozśmieszyło? harry i jego poczucie humoru
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i mam nadzieję że uda im się wydostać, chociaż jeżeli to jest oparte na american horror story to ... eh zresztą nieważne, przekonamy się w dalszych rozdziałacah
Ja nie mam wolnego bo mam matury, ehhh :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Rose z Harrym szybko się wydostana :D
Lol, trzeba czekać do poniedzialkuuu :c nie mogę się doczekać xx
Hahah tez chce seks hahah :D rose i harry musza sie z tad wydostac! Swietny rozdzial *,*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że m się uda ! :D
OdpowiedzUsuńNiech w końcu powiedzą, że się kochają noo! :3 <3 Widać to kurdee :P
Nie moge doczekać się następnego :> :*
Dziękuje dziewczyny za tłumaczenie :****** Buziaki.
Och jak zwykle świetny, akcja jest coraz bardziej ciekawsza, chyba jak większość nie mogę doczekać się następnego. Jesteście najlepsze na świecie <3
OdpowiedzUsuńHarry i jego poczucie humoru>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńWydostaną się z tego psychiatryka!
Świetny rozdział ;)
@patatajka_
Ajshauuashha
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie w nastepnym, dzieki bardzo za tłumaczenie
świetny rozdział ! :D tak bardzo bym chciała żeby się stamtąd wydostali i żeby zaczęło się im układać :c
OdpowiedzUsuńczekam na next <3
cudowny jak zawsze, jezu nadal nie wierze ze rose jest pacjetka
OdpowiedzUsuń@drevvsex
Wow swietny rozdzial ! Juz nie moge doczekac sie ucieczki Hazzy i Rose ;) pw bd troche dram wokol tego, ale mysle, ze uda im sie uciec ;) dziekuje za tlumaczenie xx
OdpowiedzUsuń"Musimy sie stad wyrwac"Ghyhjkouredfcb
OdpowiedzUsuńRozdział MEGA *0* Tylko szkoda że jeszcze cały tydzień do następnego rozdziału :c Pozdrawiam i tłumaczcie dalej :* @SzczepaniakOla
OdpowiedzUsuńRozdział MEGA *0* Tylko szkoda że jeszcze cały tydzień do następnego rozdziału :c Pozdrawiam i tłumaczcie dalej :* @SzczepaniakOla
OdpowiedzUsuńJezu jestem cholernie wszystkiego ciekawa BJDCJJ
OdpowiedzUsuńKocham tego ff, ale jak mam byc szczera to ten rozdzial jest nudny i to cholernie. Juz nie ma tego dreszczyku co wczesniej. Wiem, ze ty nie jestes za to odpowiedzialna, bo ty tlumaczysz, anie piszesz :) taka tam tylko mala uwaga, ale i tak to uwielbiam
OdpowiedzUsuńW każdym ff są przejściowe rozdziały, w których nie ma zbyt dużo akcji. Wiele autorek często marudzi, gdy takie właśnie piszę, ale one są potrzebne, by potem znów poczuć te emocje w jeszcze większej skali. Pozdrawiam x
Usuńjak zwykle cudowny rozdział ♥ nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D strasznie się wciągnełam w ten ff ! jest najlepszy ♥
OdpowiedzUsuńjesteście wielkie <3/iguuxx
OdpowiedzUsuńKocham to i WAS <3 Dziękuję, że tłumaczycie to, bo to jest na serio wspaniałe :* ~ Olka Tanton ;))
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym przeprosić za spam i pogratulować za świetny rozdział ! :*
OdpowiedzUsuńJak to jest kiedy jesteś najmłodszym alfą, a w dodatku płci żeńskiej?
Jak to jest mieć każdy szczegół twojego szalonego życia zaplanowany od samego poczęcia?
Jak to jest kiedy ukończysz osiemnasty rok życia i być zmuszaną do wyjścia za nieznanego Ci mężczyznę? Całkiem Ci obcego i innego.
Jeśli chcesz uzyskać odpowiedzi na te pytania, przeczytaj losy naszej bohaterki- Aurey.
http://wilcze-przyrzeczenie.blogspot.com/
Ps. Zajrzyjcie nie pożałujecie!
Nie no tutaj taka powazna sprawa i w ogóle i końcówka: "Chodźmy sobie poszukać przyjaciół" xD no kurde :D Hahahahaha xD
OdpowiedzUsuńIdealny, dziękuję że to tłumaczycie :)) @DiirectionerrPL
OdpowiedzUsuńJuz nie,mam pojęcia co mogę pisać. Kocham to,po prostu i każde wydarzenie przezywam jak czesc własnego życia. Swietnie tłumaczenie, dziekuje bardzo. Z niecierpliwością czekam na, rozdzial xx @hereforyouhoney
OdpowiedzUsuńŚwietne :) oby udało im się wydostać
OdpowiedzUsuńświetny, uwielbiam !
OdpowiedzUsuńCudne <3 Szybko next ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, nowe rozdziały ;*
http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com
http://nig-d-y.blogspot.com
Nie wiem dlaczego ale końcówka spodobała mi się najbardziej. Tak czy inaczej rozdział jak zwykle świetny. Wierzę, że uda im się wydostać :D
OdpowiedzUsuńkażdy rozdział tłumaczycie świetnie ! :D Podziwiam Rose za to wszystko :) x
OdpowiedzUsuńBoziu! Oj, Harry nie chcesz się zadawać z panią, która cały czas na ciebie patrzy? Dlaczego? Przeciesz to prawie normalna pani! Rose jest taka silna.! Podziwiam ją za to!
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz! Tak jak Wy wszytskie w sumie!
Cuuuuudo! Kocham was! <3
OdpowiedzUsuńjestem tak mega wkurwiona na tą starą szmate że zamknęła ją tam choć nie miała postaw! ale pod koniec tego rozdziału śmiałam się jak głupia hahaha '-choćmy sobie poszukać przyjaciół' hahahah nie nic.... czekam z niecierpliwością na nn! kc x
OdpowiedzUsuńJebana stara pochwa, szmata, Wredna jebana suuka !!!! No oczy bym jej wydrapała, zajebała łbem o ścianę no nie wiem !! MUSZĄ SIĘ WYDOSTAAAĆ ! Świetna robota dziewczyny, jesteście, wspaniałe, kochane i po prostu BOSKIE !! Kocham Was :*
OdpowiedzUsuńChodzi o Hellman XD
UsuńGenialne <333 Boże oni muszą się stamtąd wydostać:)))
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńW imieniu swoim i całej Załogi Ocenialni(www.Shiibuya.blogspot.com) z przyjemnością zapraszam Cię w nasze skromne progi. Chcesz uzyskać obiektywną opinię na temat swojego bloga? Jesteś ciekawy, co możesz poprawić, edytować, ulepszyć? Zastanawiasz się nad jakością Twych postów? Pragniesz, by ktoś zdiagnozował Twoją poprawność? Chcesz rozwijać się i tym samym sprawić, by inni chętniej odwiedzali Twoją stronę?
Nasi Oceniający pomogą Ci rozwiać wszelkie wątpliwości, zanalizują treść, wyłapią słowne potyczki, przyjrzą się dokładnie Twojemu szablonowi i ramkom, doradzą Ci, jaki napis na belce będzie odpowiedni, postarają się zrozumieć adres i przesłanie bloga. Jesteś na to gotowy? Wspaniale! Nie czekaj i zgłoś się, jesteśmy tu dla Ciebie!
Jeśli chciałbyś/chciałabyś dołączyć do naszej Załogi, serdecznie zapraszam do zakładki "Rekrutacja", ponieważ nabór jest aktualnie otwarty.
PS Przepraszam za spam. Wiem, jak bardzo potrafi on człowieka zirytować, ale myślę, że rozumiesz, iż czasem bez niego nie da się przekazać innym usług Ocenialni. Jeśli uważasz to za stosowne, skasuj komentarz zaraz po przeczytaniu.
Pozdrawiam!
Zostałyście nominowane do Liebster Awards..! :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.knotty-feelings.blogspot.com/2014/05/liebster-awards.html
mega .
OdpowiedzUsuńjejuuu nie moge sie doczekać następnego :o ciekawa jestem z kim się "zaprzyjaźnią" xD
OdpowiedzUsuń@aka_perfect ♥
Ciekawe kogo poznają, też podziwiam Rose, ja bym się zamknęła i zagłodziła... Harry jaki miły...
OdpowiedzUsuńDo nexta
~@KicjaVenus
Rozdział świetny! Czekamy na następny :)
OdpowiedzUsuńPRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY JEEEJ <333 TERAZ ZACZNE KOMENTOWAĆ :DDD
OdpowiedzUsuńWIĘC ... JESTEM CIEKAWA CO WYMYŚLĄ ROSE I HARRY .. NADAL NIE MOGE UWIERZYC ZE TA CALA DYREKTORKA (UGHH) ZAMKNELA ROSE W PSYCHIATRYKUU!! :OOO A CO DO ROZDZIALU .. NIC DODAC, NIC UJĄĆ ;3 CUDOWNY ;*** CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ <33333 POZDRAWIAM XX.
rose jest twarda :D ja bym tam chyba ześwirowała :( i nie mam pojęcia czy uda im się wydostać ale proszę niech im się to uda! :D czekam na dalszy rozwój akcji :) @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńSzukać pomocy u świrów to trochę szalony pomysł, ale tylko tak mogą się wydostać.
OdpowiedzUsuńSoooo.... powodzenia xd- @YouAre_MyAngel_
Strasznie jestem ciekawe co będzie dalej.. Czy uda im się coś wykombinować .. :) świetny rozdział i czekam na następne.. <3
OdpowiedzUsuńPrzestalo sie podobac ? Dziewczyny to jest jeden z lepszych ff jakie czytalam, a tlumaczenie jest wspaniale. Strasznie wam dziekuje xx A teraz co do rozdzialu to o boze, James skrzywdzi ich, mam nadzieje, ze Harry sb z nim poradzi w razie co, choc nei wiadomo, co ten psychol wymyslil....
OdpowiedzUsuńHahaha Harry jest udany xD ♥
OdpowiedzUsuńkocham :') <3
OdpowiedzUsuń