Co za ulga wrócić do siebie. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, prawda? Uwielbiałem wdychać ten stęchły zapach mieszanki wymiocin i stóp, siadać na skrzypiącym łóżku z zakurzonym materacem, być zabarykadowanym przez wielkie automatyczne drzwi nie mając absolutnie nic do roboty. Uwielbiałem to.
Szurałem stopami o cementową podłogę, kiedy szedłem usiąść na wspomnianym materacu. Mogłem się założyć, że jeżeli zamknąłbyś zupełnie zdrową osobę w jednej z tych cel na tydzień, też by zwariowała.
Nikogo tak naprawdę tu nie leczą, stosują odrażające kary, głównie chłosty, a na dodatek nie mają nawet dobrego jedzenia. Znaczy wiedziałem, że Wickendale będzie beznadziejne, ale to przerosło moje oczekiwania. Jedyną częścią dnia, która nie sprawiała, że chciałem się zabić, były rozmowy z Rose. Była jedyną zdrową na umyśle osobą, z którą mogłem właściwie pogadać o normalnych rzeczach.
Raz próbowałem rozmawiać z tym Jamesem, ale wydawał się być przy mnie zdenerwowany. Nie wyglądał na skorego do rozmowy ze mną i musiał uważać mnie za wariata, bo odpowiadał tylko zdawkowo jednym słowem.
I zdecydowałem, że polubiłem Rose. Nie wyglądała jakby się mnie bała, a jeżeli tak było to tego nie pokazywała. Oczywiście, że była wkurzająca, ale ja nie byłem lepszy. Poza tym traktowała mnie jak normalnego człowieka, a nie psychologiczny ewenement.
To właśnie robili ci "lepsi" i "zdrowi" ludzie. Ale tak naprawdę niewiele się różniliśmy. Według mojej teorii wszyscy jesteśmy szurnięci. Wszyscy mamy w umyśle miejsca, które są ciemne i zepsute, ale niektórzy zapędzają się w nie nieco głębiej niż inni.
Nagle zostałem wyrwany z moich filozoficznych rozważań, kiedy usłyszałem echo kroków w holu. Na początku nie zwróciłem na to uwagi, bo mnóstwo ludzi przechodziło tymi korytarzami, czy to byli pracownicy, pacjenci czy odwiedzający. Ale to ich głosy przykuły moją uwagę.
- Powinnyśmy powiedzieć pani Hellman? - dosłyszałem wystraszony szept kobiety, raczej.
- Nie, a przynajmniej ja nie zamierzam - kolejna kobieta.
- Rosemary, musimy komuś powiedzieć! Może któremuś ochroniarzowi?
- Rób, co chcesz, Helen, ale ja się w to nie mieszam. To co widziałyśmy było... - wzdrygnęła się ledwo zauważalnie - To było przerażające. Nie mieszam się w to, chcę po prostu zapomnieć, że to kiedykolwiek zobaczyłam.
Usłyszałem, że się zbliżają, po czym uchwyciłem się metalowych kraty mojej celi wychylając się, żeby spojrzeć na nieznajome kobiety.
- Na dodatek w ogóle nie powinnyśmy tam schodzić. Możemy się wpakować w spore kłopoty - powiedział głos Rosemary. Były już bardzo blisko.
- No i co z tego? Nie możemy zwyczajnie milczeć - powiedziała Helen
- Daj sobie spokój! - zarządziła szorstko Rosemary - Ktoś i tak je znajdzie.
Mówiąc to, minęły moją celę. Przeszły szybko i nawet nie spojrzały w moim kierunku, więc nie mogłem zobaczyć ich twarzy.
Nie byłem w stanie powstrzymać swojej ciekawości. O czym one do cholery mówiły? Coś się działo w Wickendale, tak jak od początku podejrzewałem. Coś złego. Po prostu nie mogłem rozszyfrować, co to było. A teraz zobaczyłem te dwie pracowniczki, wystraszone z powodu czegoś, co widziały w instytucji. To tylko potwierdzało moje podejrzenia. Poza tym to jedyne nowinki, na jakie natknąłem się w ciągu ostatnich dni, więc nie mogłem się nie odezwać.
- Hej! - szepnąłem na tyle głośno, aby mogły mnie usłyszeć.
Zignorowały mnie. Powinienem się tego spodziewać, skoro pacjenci pewnie często krzyczeli do nich szalone rzeczy. Ale musiałem przyciągnąć ich uwagę.
- Rosemary, Helen! - na to się odwróciły. Jedna była dość stara, pewnie Rosemary, a druga była młodą kobietą, jakby była jej córką. Obie miały stroje pracowników i ciemne, mocno kręcone włosy.
- Czego chcesz? - zapytała chamsko Rosemary
- Co widziałyście?
- Wracaj do celi, Harry - nie miałem pojęcia, skąd znała moje imię, ale z drugiej strony pewnie od każdego pracownika wymagało się, by znał imiona wszystkich pacjentów.
- Jestem w celi - upierałem się - Po prostu powiedzcie mi, co widziałyście. O czym wy mówicie?
- Chodź Helen, idziemy - zlekceważyła mnie Rosemary łapiąc za rękę Helen i odwracając się.
Kurwa. Musiałem wiedzieć, albo ciekawość zjadłaby mnie od środka. Postawiłem więc wszystko na jedną kartę i wykorzystałem informacje, jakie udało mi się zdobyć.
- Albo powiem pani Hellman, że tam zeszłyście - nie miałem pojęcia, gdzie było "tam", ale warto było spróbować.
Potwierdziły się moje przypuszczenia, kiedy obie się odwróciły podchodząc do celi.
- Kto ci uwierzy? Jesteś psycholem. Pani Hellman pomyśli, że kłamiesz - powiedziała Rosemary, chociaż wydawała się bardziej przekonywać samą siebie niż mnie.
- Jesteś tego pewna? - spytałem - Obie dobrze wiecie, że nie jestem jak reszta pacjentów. Nigdy nie byłem karany, nie miałem załamania, jestem posłuszny, stosuję się do zasad i dlatego pani Hellman mnie lubi. Mogę wam zagwarantować, że przynajmniej was o to spyta, a chyba nie chcecie kłamać, co?
Dwie kobiety wymieniły sceptyczne spojrzenia, ciągle się wahając. Chyba potrzebowały lepszego przekonania.
- Pomyślcie o tym w ten sposób. Powiecie mi, co widziałyście, a ja zatrzymam to dla siebie. Nie wpakujecie się w kłopoty z panią Hellman, a ja zostawię was w spokoju. Nikt się nie dowie o naszej małej wymianie zdań. Nikt nie będzie wiedział, co się stało, poza mną i wami. A nawet jeżeli komuś bym powiedział i tak nikt by mi nie uwierzył, jak same mówicie. No bo przecież jestem wariatem, prawda?
Po raz kolejny spojrzały po sobie niepewnie, jakby omawiały to między sobą wzrokiem.
- Okej, dobra - westchnęła w końcu Helen.
- Ona mówi - powiedziałem udając zdziwienie.
- Byłyśmy w piwnicy i my... - zaczęła, nie zważając na mój komentarz - my widziałyśmy trzy ciała... wszystkie były kobietami, chyba.
- Martwe ciała? - spytałem.
Jej przerażone oczy i drżące skinięcie było jedynym potwierdzeniem, jakie dostałem.
Szurałem stopami o cementową podłogę, kiedy szedłem usiąść na wspomnianym materacu. Mogłem się założyć, że jeżeli zamknąłbyś zupełnie zdrową osobę w jednej z tych cel na tydzień, też by zwariowała.
Nikogo tak naprawdę tu nie leczą, stosują odrażające kary, głównie chłosty, a na dodatek nie mają nawet dobrego jedzenia. Znaczy wiedziałem, że Wickendale będzie beznadziejne, ale to przerosło moje oczekiwania. Jedyną częścią dnia, która nie sprawiała, że chciałem się zabić, były rozmowy z Rose. Była jedyną zdrową na umyśle osobą, z którą mogłem właściwie pogadać o normalnych rzeczach.
Raz próbowałem rozmawiać z tym Jamesem, ale wydawał się być przy mnie zdenerwowany. Nie wyglądał na skorego do rozmowy ze mną i musiał uważać mnie za wariata, bo odpowiadał tylko zdawkowo jednym słowem.
I zdecydowałem, że polubiłem Rose. Nie wyglądała jakby się mnie bała, a jeżeli tak było to tego nie pokazywała. Oczywiście, że była wkurzająca, ale ja nie byłem lepszy. Poza tym traktowała mnie jak normalnego człowieka, a nie psychologiczny ewenement.
To właśnie robili ci "lepsi" i "zdrowi" ludzie. Ale tak naprawdę niewiele się różniliśmy. Według mojej teorii wszyscy jesteśmy szurnięci. Wszyscy mamy w umyśle miejsca, które są ciemne i zepsute, ale niektórzy zapędzają się w nie nieco głębiej niż inni.
Nagle zostałem wyrwany z moich filozoficznych rozważań, kiedy usłyszałem echo kroków w holu. Na początku nie zwróciłem na to uwagi, bo mnóstwo ludzi przechodziło tymi korytarzami, czy to byli pracownicy, pacjenci czy odwiedzający. Ale to ich głosy przykuły moją uwagę.
- Powinnyśmy powiedzieć pani Hellman? - dosłyszałem wystraszony szept kobiety, raczej.
- Nie, a przynajmniej ja nie zamierzam - kolejna kobieta.
- Rosemary, musimy komuś powiedzieć! Może któremuś ochroniarzowi?
- Rób, co chcesz, Helen, ale ja się w to nie mieszam. To co widziałyśmy było... - wzdrygnęła się ledwo zauważalnie - To było przerażające. Nie mieszam się w to, chcę po prostu zapomnieć, że to kiedykolwiek zobaczyłam.
Usłyszałem, że się zbliżają, po czym uchwyciłem się metalowych kraty mojej celi wychylając się, żeby spojrzeć na nieznajome kobiety.
- Na dodatek w ogóle nie powinnyśmy tam schodzić. Możemy się wpakować w spore kłopoty - powiedział głos Rosemary. Były już bardzo blisko.
- No i co z tego? Nie możemy zwyczajnie milczeć - powiedziała Helen
- Daj sobie spokój! - zarządziła szorstko Rosemary - Ktoś i tak je znajdzie.
Mówiąc to, minęły moją celę. Przeszły szybko i nawet nie spojrzały w moim kierunku, więc nie mogłem zobaczyć ich twarzy.
Nie byłem w stanie powstrzymać swojej ciekawości. O czym one do cholery mówiły? Coś się działo w Wickendale, tak jak od początku podejrzewałem. Coś złego. Po prostu nie mogłem rozszyfrować, co to było. A teraz zobaczyłem te dwie pracowniczki, wystraszone z powodu czegoś, co widziały w instytucji. To tylko potwierdzało moje podejrzenia. Poza tym to jedyne nowinki, na jakie natknąłem się w ciągu ostatnich dni, więc nie mogłem się nie odezwać.
- Hej! - szepnąłem na tyle głośno, aby mogły mnie usłyszeć.
Zignorowały mnie. Powinienem się tego spodziewać, skoro pacjenci pewnie często krzyczeli do nich szalone rzeczy. Ale musiałem przyciągnąć ich uwagę.
- Rosemary, Helen! - na to się odwróciły. Jedna była dość stara, pewnie Rosemary, a druga była młodą kobietą, jakby była jej córką. Obie miały stroje pracowników i ciemne, mocno kręcone włosy.
- Czego chcesz? - zapytała chamsko Rosemary
- Co widziałyście?
- Wracaj do celi, Harry - nie miałem pojęcia, skąd znała moje imię, ale z drugiej strony pewnie od każdego pracownika wymagało się, by znał imiona wszystkich pacjentów.
- Jestem w celi - upierałem się - Po prostu powiedzcie mi, co widziałyście. O czym wy mówicie?
- Chodź Helen, idziemy - zlekceważyła mnie Rosemary łapiąc za rękę Helen i odwracając się.
Kurwa. Musiałem wiedzieć, albo ciekawość zjadłaby mnie od środka. Postawiłem więc wszystko na jedną kartę i wykorzystałem informacje, jakie udało mi się zdobyć.
- Albo powiem pani Hellman, że tam zeszłyście - nie miałem pojęcia, gdzie było "tam", ale warto było spróbować.
Potwierdziły się moje przypuszczenia, kiedy obie się odwróciły podchodząc do celi.
- Kto ci uwierzy? Jesteś psycholem. Pani Hellman pomyśli, że kłamiesz - powiedziała Rosemary, chociaż wydawała się bardziej przekonywać samą siebie niż mnie.
- Jesteś tego pewna? - spytałem - Obie dobrze wiecie, że nie jestem jak reszta pacjentów. Nigdy nie byłem karany, nie miałem załamania, jestem posłuszny, stosuję się do zasad i dlatego pani Hellman mnie lubi. Mogę wam zagwarantować, że przynajmniej was o to spyta, a chyba nie chcecie kłamać, co?
Dwie kobiety wymieniły sceptyczne spojrzenia, ciągle się wahając. Chyba potrzebowały lepszego przekonania.
- Pomyślcie o tym w ten sposób. Powiecie mi, co widziałyście, a ja zatrzymam to dla siebie. Nie wpakujecie się w kłopoty z panią Hellman, a ja zostawię was w spokoju. Nikt się nie dowie o naszej małej wymianie zdań. Nikt nie będzie wiedział, co się stało, poza mną i wami. A nawet jeżeli komuś bym powiedział i tak nikt by mi nie uwierzył, jak same mówicie. No bo przecież jestem wariatem, prawda?
Po raz kolejny spojrzały po sobie niepewnie, jakby omawiały to między sobą wzrokiem.
- Okej, dobra - westchnęła w końcu Helen.
- Ona mówi - powiedziałem udając zdziwienie.
- Byłyśmy w piwnicy i my... - zaczęła, nie zważając na mój komentarz - my widziałyśmy trzy ciała... wszystkie były kobietami, chyba.
- Martwe ciała? - spytałem.
Jej przerażone oczy i drżące skinięcie było jedynym potwierdzeniem, jakie dostałem.
- Ale one nie były po prostu martwe... były obdarte ze skóry.
ROSE'S POV
Wróciłam do gabinetu Lori w znacznie lepszym humorze, pomimo okropnej pogody. Dziwne było to, że tym razem Harry wprawił mnie w dobry humor, zamiast zostawić mnie smutną i rozzłoszczoną.
Musiałam niestety przyznać, że właściwie był całkiem czarujący podczas dzisiejszego lunchu. Kiedy graliśmy w Zagadkę był taki zabawny i charyzmatyczny, tak naprawdę był w pewnym sensie słodki. W pewnym sensie. I mówiąc o nim "słodki" miałam na myśli, że nie wtrącał żadnych wrednych czy wulgarnych komentarzy.
Było w nim coś...pokrzepiającego. Był taki żywy w porównaniu do innych pacjentów. Gdyby nie był szurniętym przestępcą mogłabym właściwie rozważyć zaprzyjaźnienie się z nim.
Zostałam wyrwana ze swoich rozmyślań przez nagłe "BUM!" dochodzące gdzieś z głębi budynku.
Piekielne grzmoty nie ustawały, więc zdałam sobie sprawę, że teraz będzie już tylko gorzej. Ta burza musiała być najgorszą, jaką kiedykolwiek przeżyłam. Nawet przez gruby sufit słyszałam deszcz spadający na dach. Zwykle jego dźwięk z jakiegoś powodu mnie uspakajał, ale teraz cały ten hałas był denerwujący i rozpraszający.
Dwie kolejne rundy mrożących krew w żyłach grzmotów rozniosły się po budynku, zanim dotarłam do gabinetu. Wchodząc, jak zawsze zastałam tam Lori pochylającą się nad biurkiem i zajmującą się papierkową robotą. Przeszłam obok kilku łóżek szpitalnych, aby do niej podejść. Usiadłam na małym krześle na przeciwko stolika pokrytego papierami.
- Cześć - przywitałam się
- Witaj, moja droga - odpowiedziała nie podnosząc wzroku
- Potrzebujesz pomocy? - zapytałam
- Nie - odparła - Raczej nie będziemy mieć przez chwilę nic do roboty. Wszyscy pacjenci wrócili do cel dopóki burza nie ustanie. Pani Hellman nie chce, żeby spanikowali przez grzmoty.
Skinęłam w odpowiedzi, biorąc do rąk książkę z biurka. Zawsze zabierałam ją ze sobą do pracy w razie, gdybym się nudziła, tak jak teraz. I bardzo dobrze.
Otworzyłam tam, gdzie ostatnio skończyłam i zaczęłam czytać, całkowicie pochłonięta słowami na stronach. Wciągnęłam się w tą historię i straciłam poczucie czasu nie podnosząc głowy, dopóki nie stała się najdziwniejsza rzecz.
Światła zamigotały. Wszystko stało się czarne, potem jasne, a potem znowu czarne.
I zostało czarne. Wysiadł prąd.
Zaniepokojone spojrzałyśmy na siebie z Lori, ale milczałyśmy. Później usłyszałyśmy ten dźwięk. Jakby spadł łańcuch albo ciężkie drzwi się otworzyły. Może obydwa. A później gdzieś na korytarzu szalone krzyki.
Nie ton tego krzyku był tutaj zastanawiający. Przyzwyczaiłam się, mnóstwo pacjentów wydawało dziwne dźwięki. Lecz ten odgłos dochodził z bliska, zbyt bliska. A potem wszystko ucichło, jakby ktoś przebiegł obok gabinetu.
Co wydawało się niemożliwe, bo pacjenci byli pozamykani w swoich celach. Pomysł, że ktokolwiek uciekłby był niedorzeczny, automatyczne drzwi trzymały ich porządnie zamkniętych.
I wtedy mnie olśniło. Drzwi były automatyczne. Nie było prądu. A bez prądu drzwi nie były zamknięte. Więc pacjenci mogli teraz uciec z cel. I nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie zrobili.
Odwróciłam się powoli w stronę Lori, nie chcąc usłyszeć słów, które wiedziałam, że miałam zaraz usłyszeć. W słabym czerwonym świetle awaryjnym ledwo widziałam jej rysy. Były zaniepokojone i wystraszone.
-Rose - odezwała się
-Tak? - wyszeptałam, z jakiegoś powodu bojąc się mówić zbyt głośno
-Chyba mamy problem.
Wróciłam do gabinetu Lori w znacznie lepszym humorze, pomimo okropnej pogody. Dziwne było to, że tym razem Harry wprawił mnie w dobry humor, zamiast zostawić mnie smutną i rozzłoszczoną.
Musiałam niestety przyznać, że właściwie był całkiem czarujący podczas dzisiejszego lunchu. Kiedy graliśmy w Zagadkę był taki zabawny i charyzmatyczny, tak naprawdę był w pewnym sensie słodki. W pewnym sensie. I mówiąc o nim "słodki" miałam na myśli, że nie wtrącał żadnych wrednych czy wulgarnych komentarzy.
Było w nim coś...pokrzepiającego. Był taki żywy w porównaniu do innych pacjentów. Gdyby nie był szurniętym przestępcą mogłabym właściwie rozważyć zaprzyjaźnienie się z nim.
Zostałam wyrwana ze swoich rozmyślań przez nagłe "BUM!" dochodzące gdzieś z głębi budynku.
Piekielne grzmoty nie ustawały, więc zdałam sobie sprawę, że teraz będzie już tylko gorzej. Ta burza musiała być najgorszą, jaką kiedykolwiek przeżyłam. Nawet przez gruby sufit słyszałam deszcz spadający na dach. Zwykle jego dźwięk z jakiegoś powodu mnie uspakajał, ale teraz cały ten hałas był denerwujący i rozpraszający.
Dwie kolejne rundy mrożących krew w żyłach grzmotów rozniosły się po budynku, zanim dotarłam do gabinetu. Wchodząc, jak zawsze zastałam tam Lori pochylającą się nad biurkiem i zajmującą się papierkową robotą. Przeszłam obok kilku łóżek szpitalnych, aby do niej podejść. Usiadłam na małym krześle na przeciwko stolika pokrytego papierami.
- Cześć - przywitałam się
- Witaj, moja droga - odpowiedziała nie podnosząc wzroku
- Potrzebujesz pomocy? - zapytałam
- Nie - odparła - Raczej nie będziemy mieć przez chwilę nic do roboty. Wszyscy pacjenci wrócili do cel dopóki burza nie ustanie. Pani Hellman nie chce, żeby spanikowali przez grzmoty.
Skinęłam w odpowiedzi, biorąc do rąk książkę z biurka. Zawsze zabierałam ją ze sobą do pracy w razie, gdybym się nudziła, tak jak teraz. I bardzo dobrze.
Otworzyłam tam, gdzie ostatnio skończyłam i zaczęłam czytać, całkowicie pochłonięta słowami na stronach. Wciągnęłam się w tą historię i straciłam poczucie czasu nie podnosząc głowy, dopóki nie stała się najdziwniejsza rzecz.
Światła zamigotały. Wszystko stało się czarne, potem jasne, a potem znowu czarne.
I zostało czarne. Wysiadł prąd.
Zaniepokojone spojrzałyśmy na siebie z Lori, ale milczałyśmy. Później usłyszałyśmy ten dźwięk. Jakby spadł łańcuch albo ciężkie drzwi się otworzyły. Może obydwa. A później gdzieś na korytarzu szalone krzyki.
Nie ton tego krzyku był tutaj zastanawiający. Przyzwyczaiłam się, mnóstwo pacjentów wydawało dziwne dźwięki. Lecz ten odgłos dochodził z bliska, zbyt bliska. A potem wszystko ucichło, jakby ktoś przebiegł obok gabinetu.
Co wydawało się niemożliwe, bo pacjenci byli pozamykani w swoich celach. Pomysł, że ktokolwiek uciekłby był niedorzeczny, automatyczne drzwi trzymały ich porządnie zamkniętych.
I wtedy mnie olśniło. Drzwi były automatyczne. Nie było prądu. A bez prądu drzwi nie były zamknięte. Więc pacjenci mogli teraz uciec z cel. I nie miałam żadnych wątpliwości, że to właśnie zrobili.
Odwróciłam się powoli w stronę Lori, nie chcąc usłyszeć słów, które wiedziałam, że miałam zaraz usłyszeć. W słabym czerwonym świetle awaryjnym ledwo widziałam jej rysy. Były zaniepokojone i wystraszone.
-Rose - odezwała się
-Tak? - wyszeptałam, z jakiegoś powodu bojąc się mówić zbyt głośno
-Chyba mamy problem.
HARRY'S POV
Usiadłem na krawędzi łóżka opierając łokcie na kolanach i dłońmi obejmując głowę, jakbym walczył z zawrotami. W piwnicy tej instytucji były trzy martwe i obdarte ze skóry ciała. "Moje" ofiary zostały obdarte ze skóry, tak samo jak te. Musiały być zabite niedawno, a przynajmniej na tyle, żeby można było zauważyć, że skóra została oddzielona od mięsa.
Nie do końca wiedziałem, co to oznaczało, ale to zdecydowanie musiało coś znaczyć. Musiałem to tylko rozgryźć. Musiałem zobaczyć te ciała na własne oczy.
Ale jak do cholery miałem to zrobić? Ciała były pewnie na tyłach piwnicy. Prawdopodobnie gdzieś, gdzie nigdy nie miały być znalezione. Tak więc wymagało to nieograniczonego czasu na znalezienie ich, a właśnie tego mi brakowało.
Cholera, nie mogę się nawet wysikać bez ochroniarza odprowadzającego mnie do łazienki, żeby upewnić się, że nie zwieję. Kiedy tylko szedłem korytarzami zawsze był jakiś za rogiem, mówię o ochroniarzu. Jedyną chwilę prywatności miałem tutaj, zamknięty w celi, gdzie byłem tylko ja i ukochany materac. Gdybym tylko znalazł wyjście przez te cholerne metalowe kraty.
Nagle światła zamigotały przerywając moje rozmyślania, gdy podniosłem wzrok. Żarówka gasła i zapalała się, aż wreszcie całkiem zgasła. Na początku pomyślałem, że to tylko w mojej celi, ale potem zauważyłem ciemność na całym korytarzu i nagłe pogłośnienie się dziwnych dźwięków, jakie wydawali pacjenci.
Nie było prądu. I wtedy to do mnie dotarło. Podbiegłem do wielkich drzwi od celi, które cały czas trzymały mnie zapuszkowanego. Zrobiło mi się niemal słabo, kiedy byłem w stanie je otworzyć. Co za idealne wyczucie czasu.
Niepewnie wyszedłem z pomieszczenia na korytarz, mając nadzieję, że nie spotkam żadnych ochroniarzy. Szukałem ich wzrokiem, ale później zdałem sobie sprawę, że przy niewielkim świetle i tak nic nie dostrzegę. Jedyną rzeczą błądzącą po korytarzach było mdłe czerwone światło awaryjne rzucające straszliwą poświatę na to miejsce. Nie mogłem narzekać, przynajmniej wyrwałem się z tej okropnej celi.
Teraz więc musiałem znaleźć trzy ciała na tyłach piwnicy, gdzie nie miałem pojęcia, jak się dostać, w dodatku w prawie całkowitej ciemności. I bez bycia złapanym przez ochroniarzy.
Cóż, stawiałem czoła cięższym wyzwaniom.
Usiadłem na krawędzi łóżka opierając łokcie na kolanach i dłońmi obejmując głowę, jakbym walczył z zawrotami. W piwnicy tej instytucji były trzy martwe i obdarte ze skóry ciała. "Moje" ofiary zostały obdarte ze skóry, tak samo jak te. Musiały być zabite niedawno, a przynajmniej na tyle, żeby można było zauważyć, że skóra została oddzielona od mięsa.
Nie do końca wiedziałem, co to oznaczało, ale to zdecydowanie musiało coś znaczyć. Musiałem to tylko rozgryźć. Musiałem zobaczyć te ciała na własne oczy.
Ale jak do cholery miałem to zrobić? Ciała były pewnie na tyłach piwnicy. Prawdopodobnie gdzieś, gdzie nigdy nie miały być znalezione. Tak więc wymagało to nieograniczonego czasu na znalezienie ich, a właśnie tego mi brakowało.
Cholera, nie mogę się nawet wysikać bez ochroniarza odprowadzającego mnie do łazienki, żeby upewnić się, że nie zwieję. Kiedy tylko szedłem korytarzami zawsze był jakiś za rogiem, mówię o ochroniarzu. Jedyną chwilę prywatności miałem tutaj, zamknięty w celi, gdzie byłem tylko ja i ukochany materac. Gdybym tylko znalazł wyjście przez te cholerne metalowe kraty.
Nagle światła zamigotały przerywając moje rozmyślania, gdy podniosłem wzrok. Żarówka gasła i zapalała się, aż wreszcie całkiem zgasła. Na początku pomyślałem, że to tylko w mojej celi, ale potem zauważyłem ciemność na całym korytarzu i nagłe pogłośnienie się dziwnych dźwięków, jakie wydawali pacjenci.
Nie było prądu. I wtedy to do mnie dotarło. Podbiegłem do wielkich drzwi od celi, które cały czas trzymały mnie zapuszkowanego. Zrobiło mi się niemal słabo, kiedy byłem w stanie je otworzyć. Co za idealne wyczucie czasu.
Niepewnie wyszedłem z pomieszczenia na korytarz, mając nadzieję, że nie spotkam żadnych ochroniarzy. Szukałem ich wzrokiem, ale później zdałem sobie sprawę, że przy niewielkim świetle i tak nic nie dostrzegę. Jedyną rzeczą błądzącą po korytarzach było mdłe czerwone światło awaryjne rzucające straszliwą poświatę na to miejsce. Nie mogłem narzekać, przynajmniej wyrwałem się z tej okropnej celi.
Teraz więc musiałem znaleźć trzy ciała na tyłach piwnicy, gdzie nie miałem pojęcia, jak się dostać, w dodatku w prawie całkowitej ciemności. I bez bycia złapanym przez ochroniarzy.
Cóż, stawiałem czoła cięższym wyzwaniom.
ROSE'S POV
- Pójdę i zobaczę, co jest grane.
- Nie - zaprotestowała Lori - To niebezpieczne.
- Muszę znaleźć panią Hellman, nie możemy tu tak po prostu siedzieć.
- Owszem, możemy. Zwyczajnie poczekaj. Kto wie, mogą z powrotem włączyć prąd w każdej chwili.
- Możesz poczekać, ale ja idę - powiedziałam jej będąc już na nogach. Siedzenie tu w ciemnościach było straszniejsze, niż próbowanie dowiedzieć się, co robić. A poza tym, jeżeli spotkałabym jakiegoś pacjenta to wiedziałabym, jak sobie z nim poradzić. W większości przypadków.
- Pójdę i zobaczę, co jest grane.
- Nie - zaprotestowała Lori - To niebezpieczne.
- Muszę znaleźć panią Hellman, nie możemy tu tak po prostu siedzieć.
- Owszem, możemy. Zwyczajnie poczekaj. Kto wie, mogą z powrotem włączyć prąd w każdej chwili.
- Możesz poczekać, ale ja idę - powiedziałam jej będąc już na nogach. Siedzenie tu w ciemnościach było straszniejsze, niż próbowanie dowiedzieć się, co robić. A poza tym, jeżeli spotkałabym jakiegoś pacjenta to wiedziałabym, jak sobie z nim poradzić. W większości przypadków.
HARRY'S POV
Odnalezienie drogi do piwnicy okazało się łatwiejsze niż oczekiwałem. Domyślałem się, że to będzie na tyłach, za magazynami i innymi gównami. Po prostu nie spodziewałem się, że to aż tak szybko namierzę. Na szczęście udało mi się.
I w ogóle bez żadnych komplikacji. Może poza małą ucieczką przed Jamesem, ale już dawno go zgubiłem, wyprzedziłem go na długi dystans, więc miałem nadzieję, że nie natknę się na niego za szybko. Albo na kogokolwiek innego.
Na korytarzu ze wszystkimi magazynami i zapleczami znajdowały się schody do piwnicy. Były jakby schowane na tyłach holu. Musiałbyś ich szukać, żeby je znaleźć, w przeciwnym razie pewnie przeszedłbyś obok, nie zauważając ich.
Stopnie były pokryte brudem, a powietrze było stęchłe, co musiało znaczyć, że nikt tu dawno nie był. Moje stopy dotykały cementowego podłoża, kiedy schodziłem na dół. Zauważyłem, że im niżej tym schody robiły się coraz bardziej zakurzone.
Po chwili moim oczom ukazało się duże pomieszczenie, które musiało być tą właśnie piwnicą. Wszystko pokryte było warstwą kurzu.
Nie było tu żadnych świateł awaryjnych, co było kolejnym dowodem na to, że to miejsce nie należało do najczęściej odwiedzanych w całym Wickendale.
Przedostawało się tam tylko słabe światło padające zza mnie, które rozjaśniało mi widok na około 2 metry, wszystko inne pochłaniała ciemność. Wiedziałam, że piwnica była duża, ze względu na pozornie rzadsze, chłodniejsze powietrze. Jeżeli miałem się rozejrzeć po tym sporym pomieszczeniu potrzebowałem nieco więcej światła. Ostrożnie wymacałem coś, co wydawało się latarką. Miałem nadzieję, że się nie przeliczyłem. Podniosłem przedmiot i odszukałem pstryczek, mocując się z nim przez chwilę zanim wreszcie mogłem przesunąć go w dół, wpuszczając do pomieszczenia strumień światła.
Dobra, to był mój nie tylko najszczęśliwszy dzień.
Oświetliłem duży pokój w poszukiwaniu czegoś, co przypominałoby martwe ciało. Przeszedłem po pomieszczeniu sprawdzając pod stołem i w kątach. Nic.
Jedyną poszlaką, jaką odkryłem był słaby obrzydliwie słodki i zgniły zapach dochodzący z tyłów. Więc tak jakby to wywęszyłem.
Mój nos zwodził mnie parę razy nakierowując na pajęczyny i stare biurka. Ale to zwodzenie doprowadziło mnie do nowego odkrycia, tego raczej niechcianego. Bo na drodze do znalezienia źródła zapachu zauważyłem dziesiątki starych szpitalnych łóżek pokrytych krwią. Dziesiątki.
Były też stare mapy, które myślę, że przedstawiały wnętrze ludzkiego mózgu. Po co do cholery im to było? I dlaczego tyle tych łóżek było zakrwawionych i czemu ich nie wyrzucili? To było kurwa przerażające.
Ale nie mogłem teraz zaprzątać sobie tym głowy. Miałem misję do wykonania i byłem zdeterminowany, aby odnieść sukces.
Szedłem w kierunku dziwnego zapachu piekącego mnie w nos coraz bardziej i bardziej z każdym wdechem. Był tak ohydny, że już prawie nie wytrzymywałem. Z trudem szedłem i ledwo dotarłem do drzwi w tylnej ścianie. To stamtąd wydostawał się ten odór.
Wziąłem głęboki wdech przez usta i powoli je otworzyłem. Widok za nimi był wystarczający, bym zachłysnął się powietrzem. W kącie tego małego zaplecza znajdowały się trzy potworne martwe ciała, prawie nie do zidentyfikowania. Wyglądały jak jakieś upolowane zwierzęta, bez skrawka skóry. Były tylko kupą mięsa
- Jasna cholera.
Odnalezienie drogi do piwnicy okazało się łatwiejsze niż oczekiwałem. Domyślałem się, że to będzie na tyłach, za magazynami i innymi gównami. Po prostu nie spodziewałem się, że to aż tak szybko namierzę. Na szczęście udało mi się.
I w ogóle bez żadnych komplikacji. Może poza małą ucieczką przed Jamesem, ale już dawno go zgubiłem, wyprzedziłem go na długi dystans, więc miałem nadzieję, że nie natknę się na niego za szybko. Albo na kogokolwiek innego.
Na korytarzu ze wszystkimi magazynami i zapleczami znajdowały się schody do piwnicy. Były jakby schowane na tyłach holu. Musiałbyś ich szukać, żeby je znaleźć, w przeciwnym razie pewnie przeszedłbyś obok, nie zauważając ich.
Stopnie były pokryte brudem, a powietrze było stęchłe, co musiało znaczyć, że nikt tu dawno nie był. Moje stopy dotykały cementowego podłoża, kiedy schodziłem na dół. Zauważyłem, że im niżej tym schody robiły się coraz bardziej zakurzone.
Po chwili moim oczom ukazało się duże pomieszczenie, które musiało być tą właśnie piwnicą. Wszystko pokryte było warstwą kurzu.
Nie było tu żadnych świateł awaryjnych, co było kolejnym dowodem na to, że to miejsce nie należało do najczęściej odwiedzanych w całym Wickendale.
Przedostawało się tam tylko słabe światło padające zza mnie, które rozjaśniało mi widok na około 2 metry, wszystko inne pochłaniała ciemność. Wiedziałam, że piwnica była duża, ze względu na pozornie rzadsze, chłodniejsze powietrze. Jeżeli miałem się rozejrzeć po tym sporym pomieszczeniu potrzebowałem nieco więcej światła. Ostrożnie wymacałem coś, co wydawało się latarką. Miałem nadzieję, że się nie przeliczyłem. Podniosłem przedmiot i odszukałem pstryczek, mocując się z nim przez chwilę zanim wreszcie mogłem przesunąć go w dół, wpuszczając do pomieszczenia strumień światła.
Dobra, to był mój nie tylko najszczęśliwszy dzień.
Oświetliłem duży pokój w poszukiwaniu czegoś, co przypominałoby martwe ciało. Przeszedłem po pomieszczeniu sprawdzając pod stołem i w kątach. Nic.
Jedyną poszlaką, jaką odkryłem był słaby obrzydliwie słodki i zgniły zapach dochodzący z tyłów. Więc tak jakby to wywęszyłem.
Mój nos zwodził mnie parę razy nakierowując na pajęczyny i stare biurka. Ale to zwodzenie doprowadziło mnie do nowego odkrycia, tego raczej niechcianego. Bo na drodze do znalezienia źródła zapachu zauważyłem dziesiątki starych szpitalnych łóżek pokrytych krwią. Dziesiątki.
Były też stare mapy, które myślę, że przedstawiały wnętrze ludzkiego mózgu. Po co do cholery im to było? I dlaczego tyle tych łóżek było zakrwawionych i czemu ich nie wyrzucili? To było kurwa przerażające.
Ale nie mogłem teraz zaprzątać sobie tym głowy. Miałem misję do wykonania i byłem zdeterminowany, aby odnieść sukces.
Szedłem w kierunku dziwnego zapachu piekącego mnie w nos coraz bardziej i bardziej z każdym wdechem. Był tak ohydny, że już prawie nie wytrzymywałem. Z trudem szedłem i ledwo dotarłem do drzwi w tylnej ścianie. To stamtąd wydostawał się ten odór.
Wziąłem głęboki wdech przez usta i powoli je otworzyłem. Widok za nimi był wystarczający, bym zachłysnął się powietrzem. W kącie tego małego zaplecza znajdowały się trzy potworne martwe ciała, prawie nie do zidentyfikowania. Wyglądały jak jakieś upolowane zwierzęta, bez skrawka skóry. Były tylko kupą mięsa
- Jasna cholera.
ROSE'S POV
Szłam wzdłuż korytarzy instytucji w nadziei, że odnajdę główny gabinet, gdzie najprawdopodobniej mogłaby być pani Hellman. Chciałam się zapytać, co możemy zrobić, żeby nie narazić się na niebezpieczeństwo i uniknąć wydostania się pacjentów z cel. Lepiej było mieć jakiś plan, niż siedzieć tam i czekać, aż to oni po nas przyjdą.
Moje kroki były zdecydowanie za głośne w stosunku do ciszy panującej na korytarzach, jakby były słyszalne na kilometr. Moim celem było bycie najciszej, jak to tylko możliwe, żeby uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji, ale wydawało się to być niemożliwe.
Niespodziewanie przebiegł obok mnie jakiś cień. Podskoczyłam na jego widok, instynktownie chcąc od razu wziąć i zamknąć go do celi. Ale był za szybki i za daleko. Poza tym nie miałam klucza do żadnej z cel, więc nie mogłam nic zrobić. Po prostu westchnęłam i zaczęłam wolno biec. Przy tej prędkości dotarłam do głównego gabinetu w przeciągu kilku minut. Nie tracąc czasu weszłam do pokoju, ale nikogo tam nie znalazłam.
Uh, pomyślałam. Pani Hellman prawdopodobnie wyszła i próbuje wszystko ogarnąć. Nie zostałaby tutaj i nie oglądałaby tego szaleństwa dziejącego się na jej oczach. Prowadziłaby wszystkich z powrotem do ich cel. Bo jest przecież nadzorczynią. Zdecydowałam się szukać dalej i zaczęłam iść na tyły budynku. Skoro główny gabinet jest przy wejściu pewnie spotkam ją gdzieś po drodze. Szłam przez kilka dłużących się minut, aż dotarłam do holu z magazynami i zapleczami. Ciągle ani śladu pani Hellman.
Teraz już poważnie zaczynałam panikować. Mój oddech przyśpieszył jak szalony. Wszyscy pacjenci wyszli i biegali po budynku jak opętani. Nie było znaku od pani Hellman i nie widziałam za wielu ochroniarzy. Ktoś mógł mnie w każdej chwili zaatakować.
I wtedy, jakby moje dotychczasowe zmartwienia nie wystarczały, straszna myśl uderzyła mi do głowy. Co z pacjentami z Oddziału C? Czy nadal byli zamknięci w swoich celach?
Ale zanim zdążyłam o tym pomyśleć pojawiło się kolejne zmartwienie. Mężczyzna, masywny, łysiejący mężczyzna w średnim wieku z tatuażem węża przy lewym oku zmierzał w moją stronę. Był pacjentem, mogłam się zorientować po jego stroju. Nazywał się Norman, tak mi się wydawało. Usilnie starałam się zachować spokój. Szedł prosto na mnie, a moje serce uderzało szybciej i szybciej z każdym jego ciężkim krokiem. Adrenalina pulsowała w moich żyłach. Uspokój się, powiedziałam sobie. Nic złego nie może się wydarzyć.
Ale wtedy Norman zatrzymał się tuż przede mną i zdałam sobie sprawę, że gorzej być nie mogło.
- Hejka - uśmiechnął się. Zauważyłam, że brakowało mu połowy zębów i śmierdziało mu z buzi.
- Cześć Norman, chodź, odprowadzę cię do twojej celi - powiedziałam najpewniejszym tonem, na jaki tylko było mnie stać, próbując odejść trochę w stronę głównego holu.
- Nie tak szybko - odezwał się dziwnie napiętym głosem. Nie miałam żadnej władzy, gdy brutalnie popchnął mnie na ścianę. Przypomniało mi się moje pierwsze zetknięcie z Harrym, tylko że to było znacznie straszniejsze. Próbowałam się mu wyrwać, ale byłam znacznie słabsza, nawet przy takiej ilości adrenaliny. Byłam przerażona i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Łzy nagromadziły się w moich oczach, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mogę nic zrobić.
- Norman, przestań - nakazałam mu surowo.
- Nie ma mowy - odpowiedział. Nie zareagowałam, gdy jego ręka wepchnęła się pod mój uniform, którym na nieszczęście była biała pielęgniarska sukienka i rajstopy.
Zaskomlałam z zaskoczenia i dyskomfortu, kiedy jego umięśniona dłoń z brutalnością błądziła po moim ciele. Wymsknął mu się drżący jęk, jak mnie dotykał.
- Chciałem to zrobić od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem - powiedział. Jego słowa były mroczne i groźne.
- Proszę - błagałam dławiąc się już łzami - Nie rób tego.
Nagle coś w jego szalonym umyśle pękło. Rozzłościł się i uderzył mnie w policzek. Krzyknęłam z bólu, ale stłumił go swoimi grubymi palcami.
- Ja robię, co mi się podoba - prawie wrzasnął.
Przejechał ręką w górę mojego ciała, a jego usta wykrzywiły się w okropnym uśmiechu. Zacisnęłam oczy, nie chcąc patrzeć na jego twarz, mając nadzieję, że ktoś mi pomoże.
Nagle atmosfera się zmieniła, a dłoń Normana oderwała się od moich ust gładko i przestał jeździć swoją ręką po moim ciele. Otworzyłam oczy w momencie, gdy jego głowa gwałtowanie uderzyła w ścianę obok. Mój wzrok odnalazł w ciemnościach Harryego. Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa na jego widok. Prawie na niego wskoczyłam, żeby go przytulić.
Ale to jeszcze nie był koniec. Jego ręka popchnęła głowę Normana po raz kolejny. Jego szczęka była zaciśnięta, a oczy czarne w furii. Ogromna siła Harryego ujawniła się, kiedy czaszka Normana chrupnęła przy zetknięciu z murem. Rzucił jego nieprzytomne i być może martwe ciało na ziemię jak śmiecia.
Potem niespodziewanie spojrzał na mnie, a jego rysy złagodniały.
- Rose, wszystko w porządku? Skrzywdził cię? - spytał z troską w głosie i błyskiem zaniepokojenia w oczach.
Nie odpowiedziałam, ale chwiejnym krokiem odeszłam od ściany, z ulgą wymalowaną na twarzy.
Wtedy nie obchodziło mnie, czy Harry był chorym psychicznie pacjentem, który mógł obedrzeć ze skóry trzy kobiety. Jedyne, co się liczyło to to, że uratował mnie od najstraszliwszym momentu mojego życia. I potrzebowałam teraz trochę wsparcia, nie ważne od kogo.
Więc podeszłam i oplotłam go rękoma w pasie. Na początku wyglądał na zbitego z tropu, ale odwzajemnił uścisk owijając swoje silne ręce wokół moich ramion.
Wetknęłam nos w materiał jego ubrania, szlochając z ulgą.
Przez chwilę pozwolił mi się wypłakać, szepcząc mi nawet "ciiii, już dobrze, już jesteś bezpieczna" do ucha. Jego dotyk, gdy łagodnie pocierał moje plecy był kojący i z minuty na minutę zmniejszał potok moich łez.
- Dziękuję - wymamrotałam w tors Harrego, wreszcie zdolna do kontrolowania płaczu.
To było okropne uczucie, świadomość, że nie masz kontroli nad własnym losem; dawanie się dotykać choremu psychicznie, sadystycznemu wariatowi, który bez dwóch zdań miał jeszcze gorsze plany wobec mnie. Byłam przerażona, krótko mówiąc. A potem zobaczenie kogoś, kto odsuwa wszystkie złe rzeczy na bok. Niezły uczuciowy roller coaster.
- Nie ma za co - odparł uspakajającym tonem. Nawet, kiedy już skończyłam łkać żadne z nas się nie odsunęło. Ten uścisk był zbyt ciepły i kojący.
Ale kiedyś musiało się to skończyć. Podniosłam głowę z torsu Harrego, zaalarmowana dźwiękiem kroków i zobaczyłam panią Hellman zmierzającą w naszą stronę. Jej oczy spoczywały na mnie, a usta były zaciśnięte.
Ona miała najgorsze wyczucie czasu.
- Proszę proszę - zadrwiła - Kogo my tu mamy?
_______________________________________
hej ludzie. ślęczałam nad tym rozdziałem i nie miałam w ogóle pomysłów, jak mam go przekładać, żeby to miało sens. wyszedł mi chyba tragicznie, ale magda go poprawiła i teraz widzę, że wygląda dużo lepiej. czasem mam taką pustkę, że aż ciężko to opisać, a czasem tłumaczenie idzie mi jak po maśle. WIĘC. ostatecznie mam nadzieję, że wam się podobało hihi. następny chyba w poniedziałek idk, nie jestem pewna, ale raczej tak. w ogóle rozdziały będą się najprawdopodobniej pojawiały co poniedziałek.
jest też taka sprawa, że zetknęłyśmy się z opowiadaniem, które łudząco przypomina psychotic. chodzi o to, że to nie nasz fanfic i to nie my powinnyśmy mieć coś do was, ale jeżeli decydujecie się na pisanie to wykażcie się proszę odrobiną oryginalności. wiem, że inne opowiadania inspirują was do pisania, tylko między inspirowaniem się a kopiowaniem jest jakaś różnica. dlatego proszę na przyszłość o więcej swoich pomysłów, bo myślę, że gdyby autorka psychotic byłaby w stanie przeczytać coś bardzo bardzo podobnego do jej fanfica, co widziałam ja to mogłaby mieć pretensje.
I NA KONIEC MOJE ULUBIONE KONTO @RosePsychoticPL ♥ jaram się dhtsdfvlkrt, bo powstało konto rose i follownijcie je, jak chcecie ((nalegam)), a poza tym rose daje chyba follow backi hehs. nie ma jeszcze harrego, ale my się tym nie zajmujemy także no właśnie.
macie jakieś podejrzenia do tego, co będzie dalej? W ogóle to był pierwszy rozdział z perspektywy Harrego i magda mówi, że się prawie posrała, jak czytała to w środku nocy haha, a wam jak się podobał?
KOMENTUJCIE, MÓWCIE, CO MYŚLICIE, PYTAJCIE. CO TYLKO CHCECIE.
♥
+złóżcie @gomezlly życzenia z okazji urodzin!
Szłam wzdłuż korytarzy instytucji w nadziei, że odnajdę główny gabinet, gdzie najprawdopodobniej mogłaby być pani Hellman. Chciałam się zapytać, co możemy zrobić, żeby nie narazić się na niebezpieczeństwo i uniknąć wydostania się pacjentów z cel. Lepiej było mieć jakiś plan, niż siedzieć tam i czekać, aż to oni po nas przyjdą.
Moje kroki były zdecydowanie za głośne w stosunku do ciszy panującej na korytarzach, jakby były słyszalne na kilometr. Moim celem było bycie najciszej, jak to tylko możliwe, żeby uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji, ale wydawało się to być niemożliwe.
Niespodziewanie przebiegł obok mnie jakiś cień. Podskoczyłam na jego widok, instynktownie chcąc od razu wziąć i zamknąć go do celi. Ale był za szybki i za daleko. Poza tym nie miałam klucza do żadnej z cel, więc nie mogłam nic zrobić. Po prostu westchnęłam i zaczęłam wolno biec. Przy tej prędkości dotarłam do głównego gabinetu w przeciągu kilku minut. Nie tracąc czasu weszłam do pokoju, ale nikogo tam nie znalazłam.
Uh, pomyślałam. Pani Hellman prawdopodobnie wyszła i próbuje wszystko ogarnąć. Nie zostałaby tutaj i nie oglądałaby tego szaleństwa dziejącego się na jej oczach. Prowadziłaby wszystkich z powrotem do ich cel. Bo jest przecież nadzorczynią. Zdecydowałam się szukać dalej i zaczęłam iść na tyły budynku. Skoro główny gabinet jest przy wejściu pewnie spotkam ją gdzieś po drodze. Szłam przez kilka dłużących się minut, aż dotarłam do holu z magazynami i zapleczami. Ciągle ani śladu pani Hellman.
Teraz już poważnie zaczynałam panikować. Mój oddech przyśpieszył jak szalony. Wszyscy pacjenci wyszli i biegali po budynku jak opętani. Nie było znaku od pani Hellman i nie widziałam za wielu ochroniarzy. Ktoś mógł mnie w każdej chwili zaatakować.
I wtedy, jakby moje dotychczasowe zmartwienia nie wystarczały, straszna myśl uderzyła mi do głowy. Co z pacjentami z Oddziału C? Czy nadal byli zamknięci w swoich celach?
Ale zanim zdążyłam o tym pomyśleć pojawiło się kolejne zmartwienie. Mężczyzna, masywny, łysiejący mężczyzna w średnim wieku z tatuażem węża przy lewym oku zmierzał w moją stronę. Był pacjentem, mogłam się zorientować po jego stroju. Nazywał się Norman, tak mi się wydawało. Usilnie starałam się zachować spokój. Szedł prosto na mnie, a moje serce uderzało szybciej i szybciej z każdym jego ciężkim krokiem. Adrenalina pulsowała w moich żyłach. Uspokój się, powiedziałam sobie. Nic złego nie może się wydarzyć.
Ale wtedy Norman zatrzymał się tuż przede mną i zdałam sobie sprawę, że gorzej być nie mogło.
- Hejka - uśmiechnął się. Zauważyłam, że brakowało mu połowy zębów i śmierdziało mu z buzi.
- Cześć Norman, chodź, odprowadzę cię do twojej celi - powiedziałam najpewniejszym tonem, na jaki tylko było mnie stać, próbując odejść trochę w stronę głównego holu.
- Nie tak szybko - odezwał się dziwnie napiętym głosem. Nie miałam żadnej władzy, gdy brutalnie popchnął mnie na ścianę. Przypomniało mi się moje pierwsze zetknięcie z Harrym, tylko że to było znacznie straszniejsze. Próbowałam się mu wyrwać, ale byłam znacznie słabsza, nawet przy takiej ilości adrenaliny. Byłam przerażona i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Łzy nagromadziły się w moich oczach, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mogę nic zrobić.
- Norman, przestań - nakazałam mu surowo.
- Nie ma mowy - odpowiedział. Nie zareagowałam, gdy jego ręka wepchnęła się pod mój uniform, którym na nieszczęście była biała pielęgniarska sukienka i rajstopy.
Zaskomlałam z zaskoczenia i dyskomfortu, kiedy jego umięśniona dłoń z brutalnością błądziła po moim ciele. Wymsknął mu się drżący jęk, jak mnie dotykał.
- Chciałem to zrobić od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem - powiedział. Jego słowa były mroczne i groźne.
- Proszę - błagałam dławiąc się już łzami - Nie rób tego.
Nagle coś w jego szalonym umyśle pękło. Rozzłościł się i uderzył mnie w policzek. Krzyknęłam z bólu, ale stłumił go swoimi grubymi palcami.
- Ja robię, co mi się podoba - prawie wrzasnął.
Przejechał ręką w górę mojego ciała, a jego usta wykrzywiły się w okropnym uśmiechu. Zacisnęłam oczy, nie chcąc patrzeć na jego twarz, mając nadzieję, że ktoś mi pomoże.
Nagle atmosfera się zmieniła, a dłoń Normana oderwała się od moich ust gładko i przestał jeździć swoją ręką po moim ciele. Otworzyłam oczy w momencie, gdy jego głowa gwałtowanie uderzyła w ścianę obok. Mój wzrok odnalazł w ciemnościach Harryego. Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa na jego widok. Prawie na niego wskoczyłam, żeby go przytulić.
Ale to jeszcze nie był koniec. Jego ręka popchnęła głowę Normana po raz kolejny. Jego szczęka była zaciśnięta, a oczy czarne w furii. Ogromna siła Harryego ujawniła się, kiedy czaszka Normana chrupnęła przy zetknięciu z murem. Rzucił jego nieprzytomne i być może martwe ciało na ziemię jak śmiecia.
Potem niespodziewanie spojrzał na mnie, a jego rysy złagodniały.
- Rose, wszystko w porządku? Skrzywdził cię? - spytał z troską w głosie i błyskiem zaniepokojenia w oczach.
Nie odpowiedziałam, ale chwiejnym krokiem odeszłam od ściany, z ulgą wymalowaną na twarzy.
Wtedy nie obchodziło mnie, czy Harry był chorym psychicznie pacjentem, który mógł obedrzeć ze skóry trzy kobiety. Jedyne, co się liczyło to to, że uratował mnie od najstraszliwszym momentu mojego życia. I potrzebowałam teraz trochę wsparcia, nie ważne od kogo.
Więc podeszłam i oplotłam go rękoma w pasie. Na początku wyglądał na zbitego z tropu, ale odwzajemnił uścisk owijając swoje silne ręce wokół moich ramion.
Wetknęłam nos w materiał jego ubrania, szlochając z ulgą.
Przez chwilę pozwolił mi się wypłakać, szepcząc mi nawet "ciiii, już dobrze, już jesteś bezpieczna" do ucha. Jego dotyk, gdy łagodnie pocierał moje plecy był kojący i z minuty na minutę zmniejszał potok moich łez.
- Dziękuję - wymamrotałam w tors Harrego, wreszcie zdolna do kontrolowania płaczu.
To było okropne uczucie, świadomość, że nie masz kontroli nad własnym losem; dawanie się dotykać choremu psychicznie, sadystycznemu wariatowi, który bez dwóch zdań miał jeszcze gorsze plany wobec mnie. Byłam przerażona, krótko mówiąc. A potem zobaczenie kogoś, kto odsuwa wszystkie złe rzeczy na bok. Niezły uczuciowy roller coaster.
- Nie ma za co - odparł uspakajającym tonem. Nawet, kiedy już skończyłam łkać żadne z nas się nie odsunęło. Ten uścisk był zbyt ciepły i kojący.
Ale kiedyś musiało się to skończyć. Podniosłam głowę z torsu Harrego, zaalarmowana dźwiękiem kroków i zobaczyłam panią Hellman zmierzającą w naszą stronę. Jej oczy spoczywały na mnie, a usta były zaciśnięte.
Ona miała najgorsze wyczucie czasu.
- Proszę proszę - zadrwiła - Kogo my tu mamy?
_______________________________________
hej ludzie. ślęczałam nad tym rozdziałem i nie miałam w ogóle pomysłów, jak mam go przekładać, żeby to miało sens. wyszedł mi chyba tragicznie, ale magda go poprawiła i teraz widzę, że wygląda dużo lepiej. czasem mam taką pustkę, że aż ciężko to opisać, a czasem tłumaczenie idzie mi jak po maśle. WIĘC. ostatecznie mam nadzieję, że wam się podobało hihi. następny chyba w poniedziałek idk, nie jestem pewna, ale raczej tak. w ogóle rozdziały będą się najprawdopodobniej pojawiały co poniedziałek.
jest też taka sprawa, że zetknęłyśmy się z opowiadaniem, które łudząco przypomina psychotic. chodzi o to, że to nie nasz fanfic i to nie my powinnyśmy mieć coś do was, ale jeżeli decydujecie się na pisanie to wykażcie się proszę odrobiną oryginalności. wiem, że inne opowiadania inspirują was do pisania, tylko między inspirowaniem się a kopiowaniem jest jakaś różnica. dlatego proszę na przyszłość o więcej swoich pomysłów, bo myślę, że gdyby autorka psychotic byłaby w stanie przeczytać coś bardzo bardzo podobnego do jej fanfica, co widziałam ja to mogłaby mieć pretensje.
I NA KONIEC MOJE ULUBIONE KONTO @RosePsychoticPL ♥ jaram się dhtsdfvlkrt, bo powstało konto rose i follownijcie je, jak chcecie ((nalegam)), a poza tym rose daje chyba follow backi hehs. nie ma jeszcze harrego, ale my się tym nie zajmujemy także no właśnie.
macie jakieś podejrzenia do tego, co będzie dalej? W ogóle to był pierwszy rozdział z perspektywy Harrego i magda mówi, że się prawie posrała, jak czytała to w środku nocy haha, a wam jak się podobał?
KOMENTUJCIE, MÓWCIE, CO MYŚLICIE, PYTAJCIE. CO TYLKO CHCECIE.
♥
+złóżcie @gomezlly życzenia z okazji urodzin!
Jezu, jjezuuu <3 Dlaczego ten rozdział skończył się w takim momencie ;c
OdpowiedzUsuńPoodobała mi się perspektywa harrego ;D
alkdbxixnka ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY! CZEKAM NA NASTĘPNE :) @cleverhazza
OdpowiedzUsuńTo jest świetene <3
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że rozdziały bedą co poniedziałek a nie częściej ;/
Po pierwsze szkoła, a takie tłumaczenie naprawdę zajmuje trochę czasu. Po drugie jest tylko 26 rozdziałów oryginału, więc nie chcemy za szybko dogonić autorki, bo nie zawsze dodaje w regularnych odstępach czasu. Naprawdę gdybyśmy mogły to byśmy nawet codziennie dodawały:D
Usuńświetny rozdział @boidirectioner4
OdpowiedzUsuńChyba się osrałam lolz ;3
OdpowiedzUsuńPierwszy raz perspektywa Harry'ego *-* jestem w 100% pewna że jest niewinny!
I wgl się tak dużo dzieje jak na 7 rozdział ;3
czekam na next <3
@xAgata_Sz
Ogółem to miałam zawał o.O
OdpowiedzUsuńRaz- Pani Hellman ją ukatrupi O.O
Dwa- Jeżeli ktoś inny prócz tych pielęgniarek (i Harry'ego) znajdzie te ciała (lub to co po nich zostało) winnym może być Harry bo w końcu był poza celą o.O
JEZUUUU!!!!!!!! DAWAJ SZUBKO NEXTAA :D Dobrze że dzisiaj dodałaś bo są moje urodziny <33 Boże ten rozdział jest czadowy :D Czekam z niecierpliwością na nexta!!! KC <3333
OdpowiedzUsuńOmg świetny rozdział
OdpowiedzUsuńOmg :o Zajebisty rozdział xx Czekamy na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńkjnvdksjndncwukfjnijnjnfkjwnnfkj <3 jejku przez tydień to mnie zeżre ciekawość co bedzie dalej, ale w sumie to i tak nie mialabym czasu w tym tygodiu tego czytać ;) nie no to Harry na pewno ich nie zabił... w ogole fuj, nie wyobrazalam sobie wczesniej tego obdarcia skóry jako tak drastyzne, komu sie chcialo meczyc zeby cos takiego zrobic, łeeee, to musiał być ktoś naprawdę okropny, bo od samego czytania o tym sie robi słabo... i możecie mnie już oficjalnie uznać za uzeleżnioną od Psychotic ♥
OdpowiedzUsuńno to można oficjalnie uznać, że jest nas dwie!x
UsuńMagda też już od dawna mówiła że jest uzależniona, więc już co najmniej trzy ;*
UsuńRaczej 4 <3 KOCHAM TOO!!!
UsuńNie no brak słów i tylko tyle ,a i czekam na next :)
OdpowiedzUsuńOlka masz racje. Normalnie mistrzostwo. Myślałam, że się posram ze strachu.
UsuńJak dobrze, że niedługo poniedziałek :)
Jezuu zajebiiiisty rozdzial :o
OdpowiedzUsuńwow
czekam na kolejny rjbfyhfst
Rozdział swietny! Perspektywa Hazzy - omg *.* ja oszaleje przez tydzień :(
OdpowiedzUsuń@kostka22
boże umieram *-* nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńOmg chce żeby był już poniedziałek następny tydzień. A rozdział boski.
OdpowiedzUsuńCzytałam już to wszystko po angielsku, ale opowiadanie jest tak świetne, że czytam jeszcze raz XD Świetnie ci idzie :*
OdpowiedzUsuńOmg, ja nie mogę. Ludzie :-D Hhahahhahahaha zaraz chyba sama trafie do takiego wariatkowa...
OdpowiedzUsuńBędziemy razem grać w karty podczas lunchu? Hahah
Usuńnawet nie mam słów, żeby opisać to, jak bardzo pokochałam do FF i nienawidzę siebie i Was za to, bo teraz będę czekać niecierpliwie na każdy rozdział, aż w końcu sama trafię do takiego zakładu, lolz
OdpowiedzUsuńa tak całkiem poważnie, to ta DM od Was z linkiem była jak zbawienie, czegoś takiego właśnie szukałam, to jest takie świetne, takie inne, aż strach pomyśleć, jakie to może być dobre później. wiem, że to wszystko to pomysł autorki, a to jest tłumaczenie, ale w żadnym stopniu Wam to niczego nie umniejsza, wręcz przeciwnie, Wam się należą równie wielkie gratulacje, że zdecydowałyście się to tłumaczyć. i ja dziękuję, i znowu Was nienawidzę, aghhh już staję się nienormalna :c
rozpisałam się z nerwów, bo tak bardzo już nie mogę się doczekać nn, przepraszam. ale nic nie poradzę xx
@sickooflove
bez obaw, wszyscy tu jesteśmy nienormalni ♥
UsuńA ja najbardziej. Natalia potwierdzi xD
UsuńKurcze, to opowiadanie jest zajebiste! Tak strasznie ciesze się, że je znalazłam! Harry.. Czarujący i słodki Harry. To było kochane :) Boję się tylko reakcji tej całej Hellman. Czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńomfg, to jest tak bardzo świetne! nie mogę się doczekać już kolejnego rozdziału. Rose i Harry sjabgdvsahgvsagadkag uwielbiam ich. dziękuję, że to tłumaczycie xx / @yo_payno
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział i cały czas w głowie 'co dalej? o boże!' i tak ciągle xD
OdpowiedzUsuńJak ta stara proca wywali ją z pracy to normalnie wejdę to tego opowiadania i jej coś zrobię.
A jak wszystko pójdzie na Harrego?? Ugh to by było okropne...
Powodzenia :)
ps. jak się wyrobię to któregoś dnia przyślę wam edytowany szablon, bo odkryłam dlaczego ja chce wejść w 'Zwiastun' to podkreśla się 'Oryginał Psychotic'
spoczi, ja odkryłam, że jak dobrze wtrafisz to się podkreśli to co trzeba hahaaaaa
UsuńLOL
Usuńwow !! czegoś takiego jeszcze nie było!! jestem pod wielkim wrażeniem wow!!!!!
OdpowiedzUsuńUps :P Pani Hellman i jej wyczucie czasu...
OdpowiedzUsuńAle serio, ta sprawa Harrego strasznie mi śmierdzi, to jest... nieprawdopodobne! I te ciała... Nwm, czekam na dalsze rozdziały, mam nadzieję że wszytsko się wyjaśni!
też sie posrałam jak to czytałam! jak harry schodził do tej piwnicy,wszystko sobie wyobraziłam te mięso,krew,zapach fuuuj.
OdpowiedzUsuńA potem ten psychol i Rose :O i Harry jak ją ratuje o jaa też sie posrałam,ale już nie ze strachu xD
Kurde ciekawe co teraz pani Hellman zrobi :O
Czekam na nn! dodawajcie jak najszybciej jak tylko możecie :)x
Wow... Podoba mi się to ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;)
Czytam już drugi raz ten rozdział. Zakochałam się w tym blogu <3
OdpowiedzUsuńPewnie pani Hllman ukartupi Rose xd
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)
O ESU!!! OMFG OMFG OMFG!! Jak czytałam pierwszy rozdział i kolejne to mnie zaciekawiło, ale pewnie gdyby nie ten rozdział bym zapomniała o nim i więcej nie czytała :( Dobrze, że się pojawił! Nie mogę uwierzyć! Zajebisty i wciągający to za mało powiedziane! Kocham ten ff! <3 @monia_official
OdpowiedzUsuńbłagam,tłumaczcie
OdpowiedzUsuńMeega rozdział! czekam na następny ;p
OdpowiedzUsuńBoskie *_* Każdy ma gorszy dzień. Na pewno następnym razem będzie ci się lepiej tłumaczyć. ;3
OdpowiedzUsuńawwww, rodział jest dobrze przetłumaczony, nie mam zastrzeżeń, jest świetny ♥. Teraz ten psychiatryk z tymi kobietami obdartymi ze skóry będzie mi się śnił po nocach hahaha ♥.
OdpowiedzUsuńoczywiście już strasznie chcę wiedzieć co będzie dalej *.*
mnie tak samo jak was zachwycilo to opowiadanie , sama myslalam , zeby zaczac je tlumaczyc i widze , ze dobrze zrobilam wybierajac inne fanfiction . faktycznie to ff bardzo rozni sie od innych , czytam je po ang i jestem wiele do przodu w rozdz , ale i tak mysle , ze po pl bede takze je czytac . fajnie , ze zaczelyscie je tlumaczyc . dopiero sie natknelam na nie po pl .
OdpowiedzUsuńa wracajac do rozdz , to jak znalazl Harry te trupy to ewwww . nie chcialam nawet sobie tego wyobrazac i film na podst tego opo moglby byc genialny . pani Hellman cos ukrywa i to jest wiecej niz pewne . podejrzana kobieta . ugh . ale czekam na nast xx
~@xx_sweetie
Czemu to kurwa musi urywać się w takich momentach ja się pytam, noo? Jeśli chodzi o napięcie to rośnie BARDZO, BARDZo......BARDzo.......BARdzo........BArdzo..........Bardzo.......bardzo
OdpowiedzUsuńKiedy nn?? Kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńNapisałyśmy w notce pod rozdziałem:) po to je piszemy, żeby je czytać.
UsuńOmFG!!! A jesli znajdą te ciala i oskarżą Harrego!??Nieee. Ale rozdzial boski :^^^^ normalnie ajdfhdshcdgvssdsfgfvhbb +.+ czeeeeeeekam na next :)) mozecie mnie informowac o rozdzialach??? :) @fajna20
OdpowiedzUsuńhej, co prawda nie przeczytałam jeszcze tego opowiadania, ale zaraz się za to zabieram. jednak widzę już jeden błąd, o którym chciałabym wam powiedzieć... więc masakra jeśli chodzi o estetykę rozdziału.. dziewczyny, nie żebym się czepiała czy coś, tylko taka rada; AKAPITY! to naprawdę ważne!! żeby nie była to taka jedna wielka jedność.
OdpowiedzUsuńakapity róbcie przed każdym "wątkiem", myślę że wyczujecie ten moment i wiecie o co chodzi. również dialogi powinny być z lekkim wcięciem.. trzeba naprawdę popracować nad stylem pisania. (:
zabieram się za czytanie, bo tak dużo osób szaleje nad tym że musi być super. powodzenia i najlepszego na nowy rok :))
autorka w oryginale robi linijkę odstępu i też o tym myślałam, chociaż zrezygnowałam, bo mi to osobiście się nie podoba lol. ale jeżeli chcecie to spoko, żaden problem (: a w dialogach to nie wiem, czy to niezbędne?
UsuńWSPANIAAAAAAAAALY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Harry tak mi sie tu podobaa, ze ahh.. super to jest wgl (wiem, ze moje zdania nie maja wgl sensu, ale zrozumcie taka EUFORIAAA!!) Kocham TO, po protu kocham !!! Jestescie wspanialee !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Buziaczki .. - wasza fanka ;)
OdpowiedzUsuńaw ♥
UsuńYay mamy pierwszą fankę!;D
UsuńEjj Ja byłam pierwsza, już od momentu w którym podjełyscie decyzje ze bedziecie to tłumaczyć <3
Usuńahhahah jeaah !! Widzisz Kasia , ja jestem pierwsza ;P !! ;)
UsuńCicho to ja jestem pierwszą fanką!
UsuńEwentualnie możemy pójść na kompromis i uznać że wszystkie jesteśmy pierwsze ;* chociaż to Magda z Natalią powinny zadecydować ;)
UsuńJaa w to wchodzę, z Wami nie wygram. Jesteście za dobre !! ;)
UsuńOmg to jest świetne! I czemu w takim momecie rozdzial sie skonczyl?! Haha Jak Hazza 'myślal' ze musi zobaczyc te ciala moje mysli były mniej wiecej takie 'omg harry nie idz tam! On icie znajda i pomysla ze to ty! Ja pierdole uspokuj sie- to fikcja! Ale ze mnie debil' haha
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietne *-* Mam niepokojące przeczucie, że Harry zostanie przeniesiony na Oddział C. Albo coś mu zrobią. Jak nie teraz, to kiedyś ale z pewnością tak się stanie. Taka dygresja.
OdpowiedzUsuńTłumaczycie naprawdę fajnie i szybko, więc strasznie się cieszę, że to akurat wy trafiłyście na to opowiadanie. V. xx
wow! bosko przetłumaczyłaś! jest giiit *_*
OdpowiedzUsuńkocham <3
Dzisiaj to opowiadanie zaczęłam i jestem pod wrażeniem, one jest genialne:) Świetnie, że je tłumaczycie, naprawdę extra:D Już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńJeeeenyyy <3
OdpowiedzUsuńW takiem momecie? Awww *__*
Bozeeee kiedy tylko prxeczytalam wstep to to opowiafanie od raxu wskoczylo na #1 na mojej liscie ff. A ta cala sprawa z trupami... to kurdę podejrzane. Boje ske co bedzie dalej. Ta baba ja chyba zabije za tulenie "psychola" (po tym rozdziale jwazam ze jest niewinny,tylko czemu sie ani troche tej karze? Nie sprzeciwia?!
OdpowiedzUsuńaaaaaaas juz ogarniam... zeby nie zachowywac sie jak psychol? to by mialo sens.....
A wiec zakochalam sie w tym opowiadniu i juz wyczuwam uzaleznienie ^^
Sorry za literowki. Ale jesli ktos bd czytal to chyba ogarnie o co chodzilo?
UsuńTo jest wręcz GENIALNE.. uwielbiam takie ff i ogólnie książki i filmy z takimi historiami.. więc to już jedno z moich ulubionych ff...
OdpowiedzUsuńI mam ogromną nadzieję, że pojawi sie szczegółowy zarys oddziału C bo to jest jednym z czynników, który sprawia, że to jest zajebiste.. i już teraz mam 1038372937 pomysłów co się tam naprawdę dzieje a wszyscy wiemy, że w rzeczywistości te kobiety to nic..
Co do Harry'ego, to myślę, że tak naprawdę nie dowiemy się szybko co się tak naprawdę stało. Ale pierwsza myśl to taka, że to może być coś podobnego do Zielonej Mili i Harry jest niewinny.. Drugą myślą było to, że Harry jest jakimś szpiegiem, agentem CIA czy innej agencji rządowej i został tutaj wysłany by zbadać oto właśnie oddział C. A może jednak zabił i odarł ze skóry te kobiety, gra miłego, czarującego a tak naprawdę Rose jest jego kolejnym celem...
Ale chyba druga wersja mi się najbardziej podoba..
Hahah ale się rozpisałam..
Zapraszam do mnie - www.twentyoneletterstoniall-tlumaczenie.blogspot.com (Niall otrzymuje paczkę listów od fanki, która straciła prawie wszystko.. Ona otwiera przed nim serce a on się w niej zakochuje i chce ją odnaleźć, ale czy zdąży?)
@vashappeninkate
OMG COŚ CZUJE ZE TO BD JEDNO Z MOICH ULUBIONYCH OPOWIADAŃ ♥ MEEEGA JEST *__* Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NASTĘPY :3 XX
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie jak wygląda Rose?
OdpowiedzUsuńrose jest przedstawiana jako Emily Rudd, a na niektórych filmikach jako Crystal Reed, bo emily jest modelką i nie ma z nią scen, a jest podobna do crystal x
UsuńMam taką sugestię że jak byście mogły dać wszystkie rozdziały w słupku po prawej stronie to byłoby lepiej je znaleźć (: Opowiadanie jest MEGA, strasznie wciąga ^^
OdpowiedzUsuńarchiwum było wywijane, ale zmieniłam, jeżeli tak jest dla was prościej :)x
UsuńOoo! Zajebiste!! <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejnego :D
kiedy następny ? :3
OdpowiedzUsuńO rany, rany, rany! Uwielbiam to opowiadanie! Zwłaszcza, że jestem świeżo po oglądnieciu sezonó American Horror Story, a to opowiadanie opiera się na drugiej części tego serialu. Cholernie kręcą mnie takie opowieści :D Długo zastanawiałam się nad rozpoczęciem czytania tego tłumaczenia, ale jak tylko obejrzałam zwiastun, to nie byłam w stanie poczekać do soboty, kiedy będę miała więcej czasu (tak, znowu zawalam naukę, bo ff). Wciągnęłam się na maksa i nie sądzę, bym dała radę przestać. Cieszę się, że zaczęłyście to tłumaczyć, bo pewnie inaczej nie trafiłabym na to opowiadanie, a jest naprawdę intrygujące ;) Co do tłumaczenia, to robicie to świetnie! Tematyka jest ciężka, ale radzicie sobie dobrze i z nią i z długimi rozdziałami :) Co do "ciężkich dni" w tłumaczeniu, to się zgodzę, bo sama tlumaczę obecnie 2 opowiadania i jest dzień, że przetłumaczę rozdział w 4 godziny, a czasem siedzę przez 3 dni i nie mam siły się do tego zabrać -.- Dlatego szczególnie podziwiam i cóż... chyba czekam na następny? Jeśli dobrze zrozumiałam, to do poniedziałku :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~Lady Morfine <3
P.S. Teraz nareszcie mogę się wziąć za naukę historii, chemii i rosyjskiego ;/
JEZUS, TO JEST TAKIE ŚWIETNIE! KOCHAM TO.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKURWA JA PIERDOLE DO CHUJA PANA! Wybaczcie mi dziewczyny, że przeklinam w komentarzu, ale emocje dalej się mnie trzymają. Jezu! Mam pytanie, nie dałoby rady, żeby rozdziały wrzucane były co niedzielę? :)
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU! JEZUUU!
nie wiem, może, ale w tym tygodniu będzie raczej w poniedziałek, bo się nie wyrobimy x
UsuńOkay :)
UsuńI tak dziękuję Wam, że podjęłyście się tłumaczenia tego FF :D
Dziękuję xx
ten blog jest zajebisty *-* jest taki inny od wszytskich. nie można się oderwać. chce sie czytac jeszcze i jeszcze
OdpowiedzUsuńczekam na nexta!
<3
zapraszam do siebie:
http://not-the-possible-love.blogspot.com/
Dziewczyny. Zacznę może od skomentowania Waszej pracy. ;)
OdpowiedzUsuńZ tego co wyczytałam z tych pytań (libster awards? tak to się nazywa? XD) macie po 15 i 16 lat, co jest bardzo dużym zaskoczeniem zważając na to, jak tłumaczycie. Mam co prawda parę zastrzeżeń, m.in. pisze się "nieważne" i "niewiele", ale takie małe potknięcia można Wam wybaczyć. :) Ogólnie rzecz biorąc do Waszego tłumaczenia nie ma co się przyczepić, chyba że właśnie w tej chwili sięgnę po oryginał (bo się chyba za przeproszeniem ZESRAM, nim Wy dodacie w poniedziałek następny rozdział) i dopiero po przeczytaniu oryginału dojdę do wniosku, że coś nie gra. XD Ale tak czy siak, super że tłumaczycie i że Wam się chce. Dzięki Wam za to. :D
Kolejną sprawą, którą bym chciała skomentować jest sam blog. Bardzo ładny szablon, estetyczny i klimatyczny. Jednakże, ktoś wcześniej Wam zwrócił uwagę na akapity. I to jest bardzo dobra sugestia, abyście każdą "nową myśl" oddzieliły podwójnym enterem. :) Dalej. Trafiłam tutaj dzięki Bamboszowi, tj Bambi XD, bo weszłam na jej konto i ona tam się trochę podniecała, myślałam, że to też jej tłumaczenie. Ale ku mojemu zaskoczeniu, Bambi tylko czyta. :) Chwała jej za to, że tweetnęła parę razy, bo nie wiem jakbym trafiła na tego bloga.
Ostatnią sprawą jest oczywiście sama historia. Cholera! W moim mniemaniu jest parę niedociągnięć i myślę, że tutaj można by było przyczepić się autorki oryginału, bo czasami mam wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko, a niektóre sprawy są zrobione po łebkach. Mam na myśli to, że jeśli autorka pisze, że Rose ma rzekomo dobry kontakt z pacjentami i lubi z nimi przebywać, czemu nie opisze jakiegoś przypadku dokładniej? Bo jeśli czytelnik miałby przedstawione różne perspektywy Rose, to lepiej by się wyczuło jej niechęć i chęć do Harry'ego. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi :) Ale ja uwielbiam takie klimaty, horror, thriller, kryminał, wszystko ze sobą zmieszane. Ile ja się książek naczytałam, ile się filmów naoglądałam, ba, ile mam pomysłów na opowiadania. :) Zostały tutaj poruszone moje powiedzmy ulubione wątki; szpital psychiatryczny i więzienie, chociaż to drugie nie do końca. ;) Sama od stycznia mam zacząć szkolenia i przygotowania do praktyk w więzieniu. Będę badać resocjalizację więźniów. Nie mam zielonego pojęcia, po co tutaj to piszę, ale no ok chwalę się i chcę też tym wykazać, że niesamowicie jara mnie taka tematyka.
Szczerze powiedziawszy, nie czytam fanficów. Zwyczajnie nie lubię. Bo ile można czytać o tym samym? Bez głębszego przekazu? Z całym szacunkiem dla pracy i tych, którzy lubią takie opowiadania, ja już rzygam np Darkiem. A tu na szczęście w ręce trafiło mi takie opowiadanie, które w większej części sprosta moim dość wygórowanym wymaganiom. Ja tylko lubię pisać XD
Ok, a teraz mój dziwny, też bardzo pierdolnięty umysł wysnuje swoje teorie na temat tego, co się dzieje w opowiadaniu. W tym szpitalu prowadzi się badania, w większości nielegalne tudzież zabronione przez jakiś rząd czy pal licho co. Albo też nakazane przez rząd, które nie mogą wyjść na światło dzienne. Zadaniem rządu, władz, albo mediów jest wrabianie całkiem niewinnych obywateli, albo takich którzy jednak mają jakieś powiązania z czymś (nie wiem czym lol, brak pomysłu), aby szalone doktorki z wariatkowa mogli sobie spokojnie grzebać w mózgach ludzi. Nie oszukujmy się, mózg wariata od mózgu normalnego człowieka, pod względem budowy nie różni się niczym. Ale kto będzie płakać za jakimś kryminalistą, który zabił 3 kobiety w bestialski sposób, na pohybel skurwysynowi! To daje wolną rękę w badaniach, a przecież ludzie tak spierdoleni na umyśle jak doktorzy (to się nazywają naprawdę chorzy psychicznie ludzie) są w stanie pobrudzić sobie ręce byleby tylko zdobyć a)wiedzę b)pieniądze. Harry jest niewinny pod tym względem, po prostu stanowi interesujący materiał do pracy.
Rozpisałam się. Ale wiem, że takie komentarze się najlepiej czyta XD
@DadaJamajka
wydawało mi się, że pisałam "nieważne" albo "niewiele", ale nie chce mi się czytać od nowa i to teraz sprawdzać lol. będziemy już pisać od akapitów, spoko ;) ja się boję takich rzeczy, ale psychotic mniej, bo to czytam, a nie oglądam. jakbym to zobaczyła na filmie to pewnie bym srała.
UsuńU mnie podczas czytania zawsze lepiej działa wyobraźnia niż podczas oglądania filmów. ;D
Usuńale jak tego nie widzę to mam takie wrażenie, że to nie mogło się zdarzyć czy coś, to tylko książka, a jak to widzę, w filmie to to jest tak realistyczne i się boję omg
UsuńWow uwielbiam takie rozbudowane komentarze! Naprawdę:* cieszymy, że się podoba i spełnia wymagania haha
Usuńjejku to opowiadanie jest boskie *-* dziękuje wam że go tłumaczycie <3333
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj zetknęłam się z tym FF i bardzo mi się podoba . Takie emocje .. a to dopiero początek . Nie wiem jak ja wytrzymam do poniedziałku . Może dam radę . Czekam :D
OdpowiedzUsuńOMG! To jest po prostu świetne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńAgan :*
NAJLEPSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAM! JEZU DZIEWCZYNO JA MYSLE CIAGLE O TYM PISZ,PISZ TO JEST PIĘKNE<3 MAM NADZIEJE ŻE WSZYSTKO SKOŃCZY SIĘ HAPPY ENDEM xXD buziaki:*
OdpowiedzUsuńNatknęłam się na ten ff parę dni temu, jednym słowem - genialne.
OdpowiedzUsuńJesteście niesamowite, że tłumaczycie. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału... Po prostu COŚ NIESAMOWITEGO. <3
O Boże dobrze że Harry ją uratował. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać nn <33
OdpowiedzUsuńchyba pierwszy raz w życiu nie mogę się doczekać poniedziałku *o*
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAAH XD
UsuńTo jest niesamowite. Jedno z najlepszych ff jakie czytałam. Cieszę się, że zdecydowałyście się je tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńmatko to jest niesamowite!!!!! Dziekuje wam ze to tłumaczycie. To najlepsze FF jakie czytałam...mysle za Harry jest nie winny, a zwiastun(gdy Harry wysiada) będzie snil mi się po nocach cos czuje:D kocham was normalnie za te FF xD informujcie mnie na TT @Jestemsobaxx
OdpowiedzUsuńOooo Kurwaa dafdsfewafwcgdf *.*
OdpowiedzUsuńCO TU SIĘ DZIEJE?! CZEMU W TAKIM MOMENCIE JA SIĘ PYTAM, NO ;c
Jejj boję się teraz, że jak znajdą te ciała, to pójdzie to na Harrego i że będą na nim eksperymenty robić... ; c
i wgl. Bożee Harry ją uratował dscnjasvcda *.*
Już UWIELBIAM ten fanfiction, bo jest taki inny, MEGA, MEGA zajebisty, strasznie wciąga i trzyma w napięciu.
NIE MOGE NORMALNIE! STRASZNIE, ALE TO STRASZNIE WAM DZIĘKUJE, ŻE TO TŁUMACZYCIE <33 !
Już nie mogę się doczekać następnego! ; )) !
ja czekam aż Harry wyjawi jej tą tajemnice dlaczego tam go wsadzili i wgl. i czy przeprowadzają na '' ludziach '' jakieś eksperymenty ...
OdpowiedzUsuńoglądałam kiedyś podobny horror o szpitalu psychiatrycznym... masakra
mam podejrzenia, że to ta pani Hellman jest tą całą sprawczynią tych rzeczy ...
czekam na kolejny O.O
Ja rowniez sie posralam ze strachu, bo jest 2:30 a ja leze sama w ciemnym pokoju. Jak teraz mam sie odwrocic by odlozyc telefon????? Jezu,nalw jest cuuudooowny!!! Moglabym by informowana o nowych rozdzialach? :) @finialler
OdpowiedzUsuńKurde czemu w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńJa już na krześle skakałam z ciekawości a tu co.O_o
JA CHCĘ DŁUŻSZE ROZDZIAŁY!
Wiem ze to nie od was zależy tylko od tej oryginalnej autorki i opowiadania ja wiem! Ale no..Takie krótkie?!(dla innych długie wiem ale nie czuje sie naczytana)
Ale dobra spokojnie...
Ja sie wogóle ciesze że tłumaczycie te opowiadanie bo bez niego to bym..
Nie wiem ale wiem że coś bym!
Czekam na następny :D
Dla tego co tłumaczy długie jak cholera, uwierz mi hahahah
UsuńPróbowałam na wattpadzie(czy jak to sie tam pisze)
Usuńsama przetłumaczyć ten rozdzial ale
skończyłam na 2 zdaniu jak zobaczyłam ile to strona ma.
BOŻE JAKIE TO TRUDNE!
Podziękowania dla was jeszcze raz że
tłumaczycie te DŁUGIE opowiadanie. ;)
Dlatego też ci wierzę ;)
UsuńO BOŻEE!!! ZACZĘŁAM TO CZYTAĆ DZISIAJ III............WOOOW.......WOOOW I JESZCZE WOOW..........MATKO TO JEST GENIALNE A HAZZ JEST ZUPEŁNIE NORMALNYM CZŁOWIEKIEM....I ...NW CO POWIEDZIEĆ WIĘC...KIEDY NEXT????:P
OdpowiedzUsuńwoooooooow.... to jest świetne! I z każdym rozdziałem coraz bardziej wciągające!
OdpowiedzUsuńwow to jest zajebiste *-*
OdpowiedzUsuńO mój Boże. To jest genialne! ♥
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział i to jak Harry ją tulił i wgl ovutvjiznhf <3
OdpowiedzUsuńDzięki,że tłumaczysz i czekam na nexta z niecierpliwością. ;D
ODKRYŁAM TO OPOWIADANIE DOPIERO DZISIAJ I JESTEM PO PROSTU ZACHWYCONA! PRZEPRASZAM, ŻE PISZĘ WIELKIMI LITERAMI, ALE MUSZĘ W JAKIŚ SPOSÓB WYRAZIĆ SWOJE EMOCJE!
OdpowiedzUsuńCZYTAŁAM MNÓSTWO INNYCH FF, ALE TO JEST ZDECYDOWANIE NAJLEPSZE! AUTORKA, KTÓRA WYMYŚLIŁA TEN POMYSŁ NA OPOWIADANIE JEST GENIALNA, A WY JESTEŚCIE CUDOWNE, ŻE TO TŁUMACZYCIE, CHOLERNIE WAM DZIĘKUJĘ! KOCHAM WAS PO PROSTU ♥
dajcie już następny ! <3 proszę *.*
OdpowiedzUsuńznalazłam to opowiadanie jakoś 4 dni temu.
przeczytałam wszystkie 7 rozdziałów i aż mi się smutno zrobiło, że nie ma następnych. :c . jest napisane, ze następny będzie w poniedziałek, a ja i tak sprawdzam codziennie czy już jest nowy. :3 dodawajcie częściej niz jeden na tydzień :c bo to takie adikaslfusjf <3
Bardzo byśmy chciały dodawać częściej, ale to jest fizycznie niemożliwe niestety:(
UsuńHejka jestem tu nowa:) jecksoejbekdj cudowne!! Jeju Hazza ja obronił!!*.* przeraża mnie to co jest w dych sloikach... Dobra piszcie szybko nn bo juz sie doczekac nie moge!!
OdpowiedzUsuńHEJ! CZY MOGĘ DOŁĄCZYĆ DO INFORMOWANYCH?! Z góry dzięki ;*
OdpowiedzUsuńtak, ale potrzebujemy twojego twittera :)x
Usuń@DJagoda1 proszę bardzo :* świetny blog ♥
UsuńOMG *.* już kocham to tłumaczenie. pani Hellman nawet ma nazwisko pasujące do swojej osoby xddd Harry i Rose? coś czuję, że z tego będzie coś więcej. czekam na nexta :D #@luvvmynigga
OdpowiedzUsuńa ja chcem następny rozdział!
OdpowiedzUsuńJA SIĘ POWAŻNIE BOJE O HARREGO BO ON PRZECIEŻ UCIEKŁ I GO PRZYŁAPAŁA PANI HELLMAN I ON TERAZ BĘDZIE MIAŁ KARĘ!
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE!
ZBICZUJĄ MI HARREGO! NIENIENIENEIENIEIEINIENIENIENEINIE
Zaczęłam to czytać wczoraj, ale musiałam jechać do Wawy i nie skończyłam.. Ale dzisiaj tak. Boże rcrfsfhjfshvhjcdrhcfgjjhgfgddr
OdpowiedzUsuńTo jest chyba najlepszy ff jaki czytałam!
Harry jest taki.. Tajemniczy. Ale również na pewno niezaprzeczalnie seksowny. A jeszcze rozdział z jego perspektywy. *.*
Rose też jest.. Zagadkowa. Ale fajnie że się 'przekonuje' do Harry'ego.
A jak on serio jest niewinny? I co to są za ciała w piwnicy? Kto to zrobił? Czemu Norman sie przypierdalał do Rose? I czy Harry go zabł czy on jest po prostu nie przytomny? Jejku tyyyle nurtujących mnie pytań.
No to czekam na nn, dzisiaj poniedziałek, więc może dzisiaj będzie, ale nie poganiam. Kocham was za tłumaczenie. <3
@MartynaFraxd
Fhfhjujggefgjkpoiuyttgnjoiuyjooi!! Zajebisty! *_* czekam na next.
OdpowiedzUsuńKurdeeee też go czytałam w nocy i też prawie się posrałam
OdpowiedzUsuńO mój Boże!...byłam taka przestraszona czytając ten rozdział Jeszcze jak zabrakło tego prądu i ta piwnica...OMG
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie;)-
@little13_love
OdpowiedzUsuńKocham to!!!
Jest 0:06. Skończyłam właśnie czytać ten rozdział i w gaciach mam pełno XD Już jakieś horrory z udziałem szpitali psychiatrycznych do głowy przychodzą i wgl jakieś demony, cuda i pierdoły hahahahahaha
OdpowiedzUsuńAle serio... boje się teraz zasnąć XD Rozdział jak zwykle cudowny i czekam aż przetłumaczycie resztę. @voguelmix
Mega ... Taka adrenalina ze ja pierdole ... Tak mi sie podobał ten rozdział *,*
OdpowiedzUsuńawwww <3
OdpowiedzUsuńWiedzialam, ze Harry ja uratuje, wiedzialam to! Rozdzial super, pelno adrenaliny. Nie przynudzam i ide czytac nastepne rozdzialy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://appearences-are-deceitful.blogspot.com/?m=1.
Zapras
OMG *_* kocham, kocham, kocham ♥
OdpowiedzUsuńzaaczzeepisteee ♥ takiee wooww ;o
OdpowiedzUsuńtroszkę była groźna atmosfera i wgl Rose i Harry *o*
Zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńRose i Harry tak słodko <33
o jpdl ;o *o*
OdpowiedzUsuń/K.s
Świetny! Moment, jak Harry i Rose byli wtuleni w siebie, to jejuuu *.*
OdpowiedzUsuń